*Maoistowska partyzantka uwolniła czworo Polaków uprowadzonych w rejonie Mount Everestu - podał Ang Tshering, przewodniczący Nepalskiego Stowarzyszenia Górskiego. Polacy bezpiecznie dotarli do Lukli - powiedział Tshering. *
Rozmawiałem z jednym z nich. Powiedział, że maoiści zażądali od nich zapłacenia "podatku", a oni początkowo odmówili - powiedział Ang Tshering.
Lukla jest popularną miejscowością na nepalskich trasach trekkingowych. Z doniesień agencyjnych wynika, że biorący udział w trekkingu Polacy, związani z Nepalskim Stowarzyszeniem Esperanto, poinformowali w ubiegły piątek przez telefon satelitarny swych kolegów w Katmandu, że zostali zatrzymani i są przetrzymywani przez partyzantów. Wraz z przybyłymi z Polski dwoma innymi osobami opuścili oni Katmandu 18 marca. Od piątku nie było z nimi kontaktu.
Konsul ambasady RP w Indiach Mieczysław Kamiński, odpowiedzialny też za sprawy obywateli polskich w Nepalu, gdzie nie ma polskiej placówki dyplomatycznej, powiedział wcześniej, że ambasada podejmuje aktywne kroki w sprawie porwanych. Chodzi przede wszystkim o potwierdzenie i skonkretyzowanie danych o wydarzeniu oraz o udzielenie Polakom jak najszerszej pomocy.
Jak powiedział, cytowany przez AP, przedstawiciel koła esperantystów w nepalskiej stolicy Mukunda Pathik - który przekazał informację o uprowadzeniu Polaków przez maoistów - nie wiadomo, jakie żądania przedstawili porywacze. Jednakże zdaniem Pathika, w podobnych przypadkach najczęściej są to żądania wypłaty okupu, czy też "podatku", jak określają maoiści taki haracz. Dotychczas żaden z zatrzymanych w ten sposób cudzoziemców nie ucierpiał.
Nepalscy maoiści, jak do tej pory, nie przyznali się do porwania Polaków.
Polacy pojechali do miasta Jiri, skąd pieszo wyruszyli w kierunku miejscowości Lukla, uważanej za "bramę do Everestu". Na tych terenach maoiści są bardzo aktywni. Dlatego właśnie większość turystów zazwyczaj dociera do Lukli samolotem i dopiero stąd pod ochroną wojska wyrusza w kierunku Mount Everestu. Uczestnicy pieszych wędrówek raczej nie zapuszczają się na tereny pomiędzy Jiri a Luklą - pisze Associated Press. Trasa z Lukli do Everestu jest silnie strzeżona przez wojsko nepalskie. Nie wiadomo, dlaczego Polacy zdecydowali się na pieszą wędrówkę przez ziemie kontrolowane przez maoistów.
W ostatnich tygodniach nepalscy rebelianci komunistyczni nasilili działania militarne, wycofując się w styczniu z rozejmu ogłoszonego w zeszłym roku i obowiązującego zaledwie przez cztery miesiące.
Maoiści walczą od 1996 r. o zniesienie monarchii w Nepalu. W konflikcie dotychczas poniosło śmierć ponad 12 tys. osób.