Antoni Mężydło, poseł PiS, współautor ustawy medialnej, dostał już dwa razy pisemny zakaz rozmów z dziennikarzami. Za pierwszym razem wręczył mu go Tomasz Markowski, wiceszef klubu PiS, którego Mężydło skrytykował. Potem zakaz przekazał Mężydle Marek Suski, rzecznik dyscyplinarny PiS. Tym razem za wypowiedź w programie telewizyjnym.
Mężydło nie ukrywa szoku. Podobno Platforma Obywatelska zaciera ręce i nie może się doczekać, kiedy Mężydło do nich przejdzie. Czy za rozmowę z Money.pl dostanie trzeci zakaz kontaktowania się z mediami?
Money.pl: Możemy porozmawiać? Nie boi się Pan złamania zakazu? Antoni Mężydło: Nie, nie przyjmuję go do wiadomości i uważam za absurdalny.
Money.pl: Ale dlaczego Pan krytykuje PiS, skoro nikt z Pana kolegów tego nie robi? A.M.: Chodzi o to, że ja nikogo nie obraziłem, nie powiedziałem niczego, co nie byłoby zgodne z linią partii. Kiedy w TVN 24 mówiłem krytycznie o Borysiuku (kandydacie Samoobrony do KRRiTV - przyp. red.), to po pierwsze była to opinia PiS-u, a poza tym moja wypowiedź była uzgodniona z szefem klubu PiS, Przemysławem Gosiewskim. A potem z tego zrobiono zarzut i dostałem zakaz rozmowy z dziennikarzami. Ja tego nie rozumiem. Moi niektórym kolegom przypomniało to czasy Komitetu Centralnego PZPR.
Money.pl: Tak, skojarzenie jest automatyczne. Ale podobno PO czeka na Pana z otwartymi ramionami? A.M.: To ja nie wiem, skąd takie oczekiwania. Ja się nigdzie nie wybieram.
Money.pl: Ale skoro łamie Pan zakazy partyjne, jak teraz, to może będzie Pan musiał odejść? A.M.: Byłoby mi ciężko odejść, ale umiałbym żyć poza polityką. Natomiast nie interesuje mnie polityczna prostytucja, przechodzenie z partii do partii.
Money.pl: Zapowiedział Pan, że będzie chciał sprawę wyjaśnić z Jarosławem Kaczyńskim. Dlaczego Pan wierzy, że on ma inne zdanie niż Marek Suski, skoro kilka dni temu sugerował, że marszałek Sejmu powinien ukarać dziennikarzy za to, że wyszli z konferencji prasowej? A.M.: Ja myślę, że on żartował. Nie wierzę, że mógł serio o tym mówić. On tak lubi żartować. Podobnie jak stwierdził, że on jest dobry, a Rokita to diabeł.
Money.pl: Zakaz rozmów z dziennikarzami też się Panu wydaje niewiarygodny, a jednak Pan go dostał. A.M.: Myślę, że to jakieś nieporozumienie. Cały czas wiążę nadzieje z PiS-em i wierzę, że to się wyjaśni.
Money.pl: Będzie się Pan domagał cofnięcia tego zakazu? A.M.: Nie, bo ja go nie przestrzegam, jak Pani widzi. Będę chciał tylko poznać przyczyny.
Money.pl: A co Pan sądzi o podpisaniu paktu stabilizacyjnego tylko w obecniści katolickich mediów? A.M.: Myślę, że to był błąd.