Podejrzani o udział w spisku terrorystycznym, mającym na celu dokonanie zamachów w samolotach nad Atlantykiem, eskortowani przez policję przybyli do sądu w Londynie.
Do środy sąd powinien zdecydować, czy zatrzymani zostaną formalnie oskarżeni lub zwolnieni z aresztu; policja może też poprosić sąd o więcej czasu na dochodzenie.
Ośmiu osobom zarzuca się współudział w przygotowaniu morderstwa i przygotowanie akcji terrorystycznych. 17-letniemu chłopcu - posiadanie przedmiotów, które można wykorzystać do akcji terrorystycznych, a dwóm innym osobom - niepowiadomienie o spisku.
Dziewięciu z 11 podejrzanych pochodzi z Londynu, a dwóch z miejscowości High Wycombe, 50 kilometrów na północny zachód od brytyjskiej stolicy.
Śledczy podkreślają, że dowody są wciąż badane: "Odciski palców, testy DNA, dane elektroniczne, analiza porównawcza pisma, analizy chemiczne, drobiazgowe badanie wszystkich tych materiałów zajmie miesiące. Wszystkie te dane zostaną przeanalizowane. Skala jest olbrzymia, dochodzenie obejmie swoim zasięgiem cały świat" - powiedział szef wydziału antyterrorystycznego Scotland Yardu Peter Clarke.
Brytyjskie władze powiadomiły, że spisek obejmował wytwarzanie ładunków wybuchowych, które następnie miały być zdetonowane na pokładach lecących z Wielkiej Brytanii do USA samolotów.
W poniedziałek Clarke powiedział, że skonfiskowano 400 komputerów i 200 telefonów komórkowych. W trakcie przeszukań znaleziono też sprzęt, m.in. elektryczny, i substancje chemiczne służące do produkcji ładunków wybuchowych. W komputerach niektórych oskarżonych były nagrania wideo, jakie pozostawiają zwykle islamscy terroryści, wyruszający na samobójcze misje.