Warszawski sąd aresztował Wiesława M., pseud. Olsen, podejrzanego o przestępstwa gospodarcze.
Wiesław M. był poszukiwany dwoma listami gończymi wydanymi przez: Sąd Okręgowy we Wrocławiu do odbycia zasądzonej kary i przez Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu w związku z nowymi zarzutami. M. oddał się w zeszły poniedziałek w ręce policjantów z warszawskiego CBŚ.
W środę prokuratura postawiła M. trzy zarzuty. Jest podejrzany o przemyt miliona sztuk papierosów, na czym Skarb Państwa stracił co najmniej 5 mln zł, udział w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu popełnianie przestępstw karno-skarbowych oraz udzielenie pomocy innej osobie przy przywłaszczeniu mienia znacznej wartości. Grozi mu do 10 lat więzienia. Wiesław M. po postawieniu zarzutów złożył wyjaśnienia.
Prokuratura wystąpiła o areszt, mimo że mężczyzna lada dzień trafi do zakładu karnego, aby odbyć karę pozbawienia wolności za inne przestępstwa.
Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu Bogusław Tocicki mówił, że M. w 1999 r. został uznany za winnego dziewięciu przestępstw gospodarczych. Mężczyzna nigdy jednak nie przyznał się do winy. Nie rozpoczął też odbywania kary.
W sumie Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał M. na trzy lata więzienia za m.in.: poświadczanie nieprawdy przy uzyskiwaniu kredytów, na czym banki i kontrahenci stracili 11 mld starych zł; wprowadzenie w błąd Banku Śląskiego co do właściciela podmiotu "DWL IPaTG" oraz możliwości zakupienia przez niego Dworu Wazów, czym doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 800 mln starych zł; ułatwienie wyłudzenia 7 mld starych zł na szkodę kopalni "Śląsk"; posłużenie się podrobionymi fakturami szwedzkich podmiotów gospodarczych na kwotę 3,5 mln koron; obciążenie swojej spółki GP Bolagen International Company kosztami uzyskania przychodów z podrobionych faktur na kwotę 8,5 mld starych zł, czym naraził Skarb Państwa na szkodę 3,4 mld starych zł.
Wiesław M. był w latach 90. jednym z najbogatszych Polaków - jak donosiły media - związanym z podziemiem przestępczym. "Nasz Dziennik" napisał, że M. miał w 1992 r. wręczyć Markowi Ungierowi (wtedy szef Juventuru, a w kolejnych latach szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego) pół miliona dolarów łapówki za sprzedaż po zaniżonej cenie wrocławskiego Dworu Wazów i drugie tyle za pozostałe hotele należące do Juventuru.
Ungier zaprzeczył, by przyjął łapówkę od Olsena. Według Ungiera, obiekt był nierentowny, a zarządowi spółki zależało na znalezieniu dobrego inwestora, który by go oddłużył.
Śledztwo w tej sprawie ma prowadzić Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Prokuratura Krajowa przesłała jej materiały 15 maja.
Postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Juventurze zostało wszczęte w 1995 r. przez żoliborską prokuraturę rejonową. Postanowienie o postawieniu zarzutów Ungierowi - działania na szkodę spółki i wyłudzenia od notariusza poświadczenia nieprawdy przy sprzedaży Dworu Wazów we Wrocławiu - zostało wydane z datą kwiecień 1998 r. (prokuratura w Gostyninie, wyjaśniająca nieprawidłowości podczas śledztwa, prowadzonego przez żoliborską prokuraturę, postawiła prokuratorowi, który je wystawił, zarzut poświadczenia nieprawdy poprzez wystawienie postanowienia z datą wsteczną). Ungier nie został jednak przesłuchany przez żoliborską prokuraturę, a zarzuty nie zostały mu przedstawione.
Gdy sprawę upubliczniły media - w listopadzie 2004 r. - szef żoliborskiej prokuratury Wojciech Maj i jej wiceszef Sławomir Santorek (który wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Ungierowi) zostali odwołani z pełnionych funkcji. Śledztwo przejęła prokuratura okręgowa. Sprawa Juventuru została formalnie umorzona w styczniu 2005 r. przez warszawską prokuraturę okręgową.