Demonstranci wkroczyli na most z flagami narodowymi. Zablokowali oba pasy ruchu i chodniki dla pieszych. Zapowiedzieli, że nie opuszczą mostu, dopóki premier nie poda się do dymisji.
Policja zamknęła most i odizolowała demonstrantów, tworząc kordony po obu stronach Dunaju. Następnie rozproszyła manifestantów armatkami wodnymi.
ZOBACZ TAKŻE: href="http://www.money.pl/gospodarka/polityka/artykul/znow;niespokojnie;na;ulicach;budapesztu,132,0,275588.html">Znów niespokojnie na ulicach Budapesztu Nieliczne grupy demonstrantów, ktorym udało się uciec z mostu Elzbiety, ścigano w przyległych uliczkach. Organizatorów i bardziej agresywnych uczestników protestu zatrzymano. Akcja była koordynowana z policyjnego śmigłowca i łodzi motorowych.
Burmistrz Budapesztu Gabor Demszky podkreślił, że antyrządowy protest, zorganizowany przez prawicę, był nielegalny. Akcję potępił zarówno rzecznik rządu David Daroczi, jak i rzecznik opozycji Peter Szijarto.