Młodzi z paryskich przedmieść podpalili wczoraj wieczorem dwa autobusy. Jutro mija dokładnie rok od wybuchu zamieszek imigrantów we Francji.
W Nanterre, miejscowości na północny-zachód od Paryża, 10 pasażerów uciekło z autobusu podpalonego przez zamaskowanych chuliganów.
Podobny incydent miał miejsce w Bagnolet, na wschód od stolicy Francji. Jeden z napastników przystawił pistolet do głowy kierowcy, podczas gdy pozostali podłożyli pod pojazd ogień.
Minister obrony Michele Alliot-Marie oskarżył zamachowców o próbę morderstwa.
Niechlubna rocznica
Francuska policja informuje o nasileniu przemocy przed rocznicą zamieszek imigrantów, wynika z raportu, który przeciekł do francuskiej prasy.
Wczoraj kilkuset młodych ludzi, głównie afrykańskiego pochodzenia, wzięło udział w marszu protestacyjnym przed budynek Zgromadzenia Narodowego. Nieśli petycję z listą skarg na rząd. Domagali się bardziej zdecydowanego działania przeciwko dyskryminacji rasowej, więcej miejsc pracy oraz szkoleń dla bezrobotnej młodzieży.
Podczas trzytygodniowych zamieszek, które wybuchły na paryskich przedmieściach rok temu spalono około 9 tys. samochodów. Protestowali głównie potomkowie imigrantów z Afryki Północnej i Środkowej.
Kwestie zachowania porządku we francuskich miastach są jednym z głównych tematów trwającej właśnie kampanii przed wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć w przyszłym roku. Kandydaci obiecują twardą rozprawę z przestępczością i chuligaństwem.