Szef Rady Europy Terry Davis skrytykował referendum w Osetii Południowej na terenie Gruzji jako "zbędne", bo nieprzynoszące politycznego rozwiązania problemu.
Według wstępnych danych, za niezależnością Osetii Południowej od Gruzji opowiedziało się w referendum 99 proc. głosujących. Osetia Południowa po krótkim konflikcie oderwała się de facto od Gruzji w 1992 r. i chciałaby zostać przyłączona do Federacji Rosyjskiej, której częścią jest Osetia Północna.
Sekretarz generalny Rady Europy oświadczył, że wyniki referendum w Osetii Południowej nie zostaną uznane przez społeczność międzynarodową, a głosowanie nie wniosło niczego do pokojowego politycznego rozwiązania problemu. Terry Davis zwrócił też uwagę na okoliczności głosowania - fakt, że osoby narodowości gruzińskiej nie miały prawa uczestniczenia w referendum.
Tibilisi nie uzna wyników
Gruzja jeszcze przed referendum zapowiedziała, że nie uzna jego wyników. Plebiscyt skrytykowały także Stany Zjednoczone, Unia Europejska i NATO, zdaniem których może ono doprowadzić do eskalacji przemocy i napięcia w regionie.
Moskwa oficjalnie nie uznaje suwerenności ani Osetii Południowej ani Abchazji (innej separatystycznej republiki na terytorium Gruzji), niemniej podkreśla, że mieszkańcy tych terenów powinni mieć prawo do samodzielnego określenia swojej przyszłości.
_ Gruzja stale zarzuca Rosji wspieranie separatystów zarówno w Osetii Południowej, jak i w Abchazji. __ _
W równoczesnych z referendum wyborach prezydenckich obecny prezydent Osetii Południowej Eduard Kokojty otrzymał 96-procentowe poparcie. Do głosowania było uprawnionych 55 tysięcy ludzi. Frekwencja w wyborach wyniosła 95,2 proc.