Rząd planuje obcięcie 10 procent etatów w ministerstwach, agencjach i urzędach wojewódzkich - dowiedziała się _ Gazeta Wyborcza _.
Bliski współpracownik premiera tłumaczy w rozmowie z dziennikiem, że na podwyżkę podatków nie zgadzają się prezydent i opinia publiczna. Lech Kaczyński jest przeciwny także obcięciu pieniędzy dla armii. A budżet na 2010 rok stworzyć trzeba.
Według _ Gazety Wyborczej _ plan cięć w urzędach ma być gotowy za miesiąc, przygotuje go minister Michał Boni.
Dziennik wylicza, że administracja rządowa to dziś około 120 tysięcy osób. Średnia pensja urzędnika to ponad 4 tysiące złotych. Gdyby zwolnić 10 procent zatrudnionych, budżet zaoszczędziłby w przyszłym roku ponad pół miliarda złotych.
_ Gazeta Wyborcza _ zaznacza, że w resortach i urzędach wojewódzkich nic o planowanych zwolnieniach nie słyszeli. Urzędnicy podkreślają, że już dwa razy w tym roku musieli ciąć wydatki, myśleli, że to koniec.
Zdaniem części ekspertów, cięcie etatów można przeprowadzić bez dezorganizacji pracy urzędów - na przykład przez outsourcing, czyli zlecanie części usług na zewnątrz. _ Gazeta Wyborcza _ podkreśla, że za odchudzeniem administracji jest też koalicyjny PSL, który chce między innymi ograniczyć używanie samochodów służbowych.