Dziennik dodaje, że działacze się boją, iż Lepper weksle gdzieś zastawił.
Do tej pory wiadomo było o 56 wekslach, które podpisali posłowie Samoobrony. To miał być straszak - gdyby któryś Samoobronę porzucił, musiałby oddać partii pół miliona.
O wekslach zrobiło się głośno, gdy Lepper próbował dyscyplinować nimi zdrajców, którzy za namową PiS odeszli z Samoobrony po rozpadzie koalicji - przypomina "Wyborcza".
Dziennik dodaje, że ludzie Leppera podsunęli weksle do podpisu wszystkim 837 kandydatom Samoobrony do Sejmu. Łącznie opiewają na prawie pół miliarda.
"Ja podpisywałem weksel w Poznaniu" - wspomina niedoszły poseł Marian Włodarczyk, rolnik spod Konina. Dodaje, że kandydaci stali w długiej kolejce. Za biurkiem siedziała komisja i jak w fabryce: zbierała i chowała.
"Wszyscy mówili: To ludzie z Warszawy" - czytamy w "Gazecie".
Na działaczy padł blady strach, gdy po Samoobronie poszła pogłoska, że partia używa weksli jako zabezpieczenia pod różne pożyczki.
"O tym mówiło się w partii od miesięcy" - mówi poseł Tadeusz Dębicki, który zasiada teraz w popierającym PiS klubie Ruch Ludowo-Narodowy. "W końcu dotarłem do człowieka, który wie. Dał do zrozumienia, że weksle zastawiono pod prywatne pożyczki! Żądam wyjaśnień od Leppera!" - dodaje Dębicki.