Rząd i wyborcy nie są gotowi do rozpisania ponownego referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
- _ Dlatego negatywnie przyjęta została wypowiedź prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego _- uważają znawcy spraw irlandzkich.
Sarkozy, który w poniedziałek przybywa do Irlandii z pięciogodzinną wizytą, powiedział ostatnio na zamkniętym posiedzeniu swojej partii UMP, że Irlandczycy będą musieli głosować po raz drugi.
_ - Rząd premiera Cowena znajduje się w trudnym położeniu i nie chce być postrzegany jako ten, który siłą narzuca wyborcom rozwiązanie, odrzucone przez nich miesiąc temu _ - mówi dr Jacqueline Hayden z wydziału nauk politycznych Trinity College w Dublinie.
_ - Irlandia boryka się ze skutkami globalnego kryzysu finansowego oraz spowolnieniem gospodarki, a rząd skupia swą uwagę na działaniach antykryzysowych. Wizyta Sarkozego jest nam potrzebna jak dziura w moście _ - dodała.
Według Hugo Brady'ego z brytyjskiego ośrodka badawczego CER (Centre for European Reform), _ rząd Irlandii musi mieć mandat do rozpisania nowego referendum i nie może oczekiwać od wyborców, że będą głosowali po raz drugi nad jednym i tym samym pytaniem _.
_ - Jednym z powodów, dla którego Irlandczycy głosowali przeciw Traktatowi było to, że chcieli zaprotestować przeciwko arogancji politycznych elit. Wypowiedź Sarkozy'ego na posiedzeniu jego partii spowodowała, że zaczął on być postrzegany przez część irlandzkiej opinii jako ucieleśnienie tych elit _ - podkreśla Brady.