Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski (PO) ostro skrytykował wystąpienia Rosji wymierzone w Estonię, nazywając je "atakami na całą UE".
"Niczym nie sprowokowane antyestońskie ataki na szeroką skalę, których dopuściły się rosyjskie władze, w tym wiele przykładów mieszania się w wewnętrzne sprawy Estonii, są niedopuszczalne i sprzeczne z zasadami cywilizowanych stosunków między państwami. Mogą one poważnie zakłócić stosunki UE-Rosja" - oświadczył Saryusz- Wolski w specjalnym komunikacie.
"Rząd Estonii ma moje pełne wsparcie w wysiłkach na rzecz zapewniania bezpieczeństwa i porządku publicznego w kraju" - dodał polityk. - "Jako niepodległy kraj członkowski UE i NATO, Estonia ma suwerenne prawo do oceny swojej niedawnej tragicznej przeszłości, na którą składają się także cztery lata nazistowskiej okupacji i terroru, jak i 48 lat okupacji i terroru ze strony Związku Radzieckiego".
Podobnie jak wcześniej Komisja Europejska i niemieckie przewodnictwo w UE, Saryusz-Wolski wezwał Rosję do przestrzegania obowiązków wynikających z wiedeńskiej konwencji o stosunkach dyplomatycznych z 1961 roku, która nakazuje państwu przyjmującemu, w tym przypadku Rosji, chronić pomieszczenia ambasad "przed jakimkolwiek wtargnięciem lub szkodą oraz w celu zapobieżenia jakiemukolwiek zakłóceniu spokoju misji lub uchybieniu jej godności".
Tymczasem szef frakcji liberałów i demokratów (ALDE) w Parlamencie Europejskim Graham Watson poszedł dalej, żądając w związku z postawą Rosji w sporze z Estonią przesunięcia zaplanowanego na 18 maja szczytu UE-Rosja w Samarze.
"Przesłanie pod adresem Moskwy musi być jednoznaczne" - zaapelował Watson, protestując przeciwko "normalnym" stosunkom z Rosją, podczas gdy "celem aktów przemocy są ambasady i własność krajów Unii Europejskiej". "Jeśli Rosja chce uchodzić za demokratycznego partnera, to musi respektować pewne demokratyczne normy" - przypomniał polityk.
Komisja Europejska z góry odrzuca możliwość przesunięcia szczytu. "Jeśli są problemy, to tym bardziej należy o nich szczerze rozmawiać" - powiedział rzecznik KE Johannes Laitenberger.