PiS zamierza przyspieszyć budowę "solidarnego państwa". W tym celu powoła specjalną komisję sejmową. Będzie ona kontrolować wprowadzanie kilkudziesięciu projektów ustaw. Pośpiech może okazać się zgubny – alarmuje opozycja.
Cel powołania komisji jest prosty: sprawne i spójne przyjęcie programu „solidarne państwo”. Zdaniem Marka Suskiego, gdyby „ustawy, które są z różnych zakresów, trafiały do różnych komisji, uzyskane rozwiązania byłyby niespójne. Jest pomysł, żeby była jedna sejmowa komisja, która zajęłaby się tymi wszystkimi projektami” – mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem dopiero wtedy tempo przyjęcia tych ustaw znacząco wzrośnie.
To „przyspieszenie” nie podoba się jednak opozycji. „Jednym z podstawowych powodów złej legislacji w Polsce – bez względu na opcję rządzącą – jest
Szejnfeld: Nie ma idealnych projektów pośpiech w pracach nad ustawami. Jakość ustaw jest tym gorsza, im mniej jest czasu m.in. na analizy eksperckie. Prowadzi to do tworzenia bubli prawnych” – mówi Adam Szejnfeld.
Zdaniem opozycji to nie jedyne zagrożenie. „Najczęściej do takich komisji kieruje się aparatczyków politycznych – ludzi, którzy mają tak pokierować ustawą, żeby osiągnąć z góry założony cel” – dodaje poseł Platformy Obywatelskiej.
Inaczej uważa poseł Suski. „To jest praktyka stosowana w różnych parlamentach – w Polsce również. To rzecz sprawdzona. Mieliśmy także pakiet ustaw europejskich, wtedy ta sama grupa posłów pracująca w komisjach stałych, wyspecjalizowana w danej dziedzinie, opracowywała zmiany. To usprawnienie pracy Sejmu oraz podniesienie jakości pracy” –
*Suski: *Skracamy czas, zwiększamy efektywnośćprzekonuje poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Za pracę w komisjach posłowie otrzymują dodatkowe pieniądze.
Obecnie w Sejmie pracuje kilka komisji nadzwyczajnych. Skład najmniejszej z nich liczy dziesięciu członków. W największej pracuje dwudziestu pięciu posłów. Nowa komisja ma składać się z pięciu osób, choć ta liczba może zostać zmieniona.
Na pytanie dlaczego ten zespół będzie „tak mały” słyszymy odpowiedź: „Mały zespół z reguły pracuje sprawniej, bo np. nie blokuje prac komisji” – twierdzi
Suski: Co za dużo, to nie zdrowo poseł Suski i dodaje: "Wystarczy, że każdy, z kilkudziesięcioosobowej komisji zabierze minutę, aby wypowiedzieć się na jakiś temat, a okazuje się, że nad jednym artykułem pracuje się godzinami” – dodaje poseł PiS-u.
Zdaniem posła Suskiego często jest tak, że przytaczane podczas posiedzenia argumenty się powtarzają i nie wnoszą do sprawy nic nowego. " To pewien standard socjologiczny, że po przekroczeniu danej liczby osób niczego nie da już się załatwić” – mówi poseł Suski.
Ten argument również nie spotyka się ze zrozumieniem posła Szejnfelda. „Nie po to powołuje się komisje stałe, w których pracują dobrze przygotowani posłowie, żeby obok powoływać de facto polityczne ciała. Taka komisja jest grupą polityków, która ma zrealizować szybko, sprawnie i bezkompromisowo niekiedy określony cel polityczny” – twierdzi poseł PO. Zdaniem opozycji efektem prac takiej komisji może być zwiększenie liczby ustaw, które trafią do Trybunału Konstytucyjnego.
Nadzwyczajna komisja, której powołania chce PiS, byłaby szóstą funkcjonującą, w tej kadencji Sejmu. Zdaniem PiS znacznie przyśpieszy ona pracę nad wprowadzeniem idei "solidarnego państwa", w ocenie opozycji będzie to tylko kolejna niepotrzebna, upartyjniona komisja.