*Polska wciąż zgłasza zastrzeżenia do wersji dyrektywy usługowej przedstawionej ma początku kwietnia przez Komisję Europejską. Punktem sporu jest przede wszystkim artykuł 16. *
Austriacki minister Martin Bartenstein, który przewodniczył rozmowom podczas nieformalnego spotkania ministrów gospodarki krajów UE., był zadowolony z ich rezultatów, podkreślając na zakończenie, że "jest szeroki kompromis co do dyrektywy".
Rozpoczęte w piątek spotkanie było dla krajów członkowskich pierwszą okazją do przedyskutowania nowej wersji dyrektywy. Uwzględnia ona poprawki wniesione w lutym przez Parlament Europejski, który odszedł od liberalnej wymowy pierwotnej propozycji.
Polska nie kryje rozczarowania wersją przedstawioną przez Komisję Europejską, ale uważa, że jest szansa na poprawki. - Uważam, że dalsze prace mogą iść w odpowiednim kierunku - mówi Woźniak. Zastrzegł, że nie liczy na powrót do dyrektywy w brzmieniu zaproponowanym przed dwoma laty przez komisarza Fritsa Bolkesteina.
Woźniak twierdzi, że wyrażane przez Polskę "obawy, zastrzeżenia i poprawki" dotyczą m.in. zakresu dyrektywy, a także kluczowego artykułu 16, w którym "swoboda świadczenia usług" zastąpiła zasadę kraju pochodzenia, gwarantującą, że przedsiębiorca świadczy usługi w innym kraju UE na postawie prawodawstwa kraju, z którego pochodzi.Polska chce też dodać artykuł, który zagwarantuje, że po wejściu w życie dyrektywy Komisja Europejska sprawdzi, czy jej cele zostały zrealizowane, tzn. czy zniosła ona bariery w ponadgranicznym świadczeniu usług w UE.
Zdaniem polskiego ministra, "grupa zatroskanych" liczy 9-12 krajów, które w różnym stopniu wyrażają zastrzeżenia do dyrektywy. Poza Polską i większością nowych krajów, są to m.in. Wielka Brytania i Holandia. Z wypowiedzi dyplomatów wynika, że Francja i Niemcy "bez zastrzeżeń biorą tekst, jaki jest", bowiem nie ma on już wiele wspólnego z ambitnym projektem, do którego przylgnął obraz podbijającego starą Europę polskiego hydraulika.
Minister Bartenstein bardzo wyraźnie podkreślił, że liczy na ostateczne porozumienie polityczne w sprawie dyrektywy do końca austriackiego przewodnictwa w UE, czyli w tym półroczu.
- Widać, że Austria chce odnieść sukces przed końcem czerwca. Ale gdyby ktoś spytał, czy ma być szybko, czy dobrze, to ja wolę dobrze. Wiele spraw wciąż wymaga ustalenia. Czy będzie to za obecnego, czy za kolejnego (fińskiego) przewodnictwa - to druga sprawa - powiedział Woźniak. Bartenstein zadeklarował gotowość do "wyjaśnienia" pewnych kwestii, ale nie do dyskusji o zasadniczych punktach dyrektywy. - To wywołałoby efekt domina - dodał.
W spotkaniu po raz pierwszy wzięli udział eurodeputowani, w tym sprawozdawczyni projektu niemiecka socjalistka Evelyne Gebhardt. Z radością odnotowała ona po rozmowach, że "żaden z ministrów nie wspomniał o powrocie do Bolkestaina". Wyraziła nadzieję, że udział eurodeputowanych w spotkaniach ministrów stanie się zwyczajem w przyszłości. O poparcie znowelizowanej propozycji zaapelował jej autor, komisarz rynku wewnętrznego Charlie McCreevy, który także był w Grazu. - To będzie ta dyrektywa albo żadna - powiedział.