Kilka tygodni temu Lepper mówił, że dysponuje "porażającymi materiałami" na temat PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
"Mamy nagrania, choć nie są one tak dobitne jak taśmy Beger" - mówił lider Samoobrony. Jego współpracownicy sugerowali wówczas, że pod koniec swej rządowej kariery Lepper nagrywał spotkania z premierem i skompletował w swoim sejfie kilkanaście taśm.
ZOBACZ TAKŻE:href="http://www.money.pl/gospodarka/polityka/artykul/pis;rozpoczal;kampanie,106,0,261226.html">PiS rozpoczął kampanię
Na nagraniach znajdować się miały m.in. informacje o przygotowywanych przez specsłużby prowokacjach przeciwko opozycji.
Okazuje się, że owo słynne "archiwum Leppera" nie istnieje. "To zupełna bzdura. Lepper nie ma nic w szafie na wypadek kampanii" - twierdzi jeden z jego najbliższych współpracowników.
Politycy LPR i Samoobrony, z którymi rozmawiał "Newsweek", także twierdzą, że Lepper blefował. Ryszard Czarnecki nawet: "Wiem, że to był blef wymyślony po to, żeby postraszyć Kaczyńskiego. Żadnych nagrań nie było i nie ma.
"