Oficer SB Edward Graczyk - skierowany do Gdańska w związku z zajściami w grudniu 1970 r. - zaprzecza, by zwerbował do współpracyLecha Wałęsę; deklaruje, że nie dawał mu pieniędzy.
Trzynastopunktowe oświadczenie Graczyka w tej sprawie opublikowała Wirtualna Polska.
Jak napisał Graczyk, _ wszystkie rozmowy z Lechem Wałęsą były przesłuchaniami w czasie których był on poddawany oczywiście presji właściwej dla tej formy wywiadowczej _.
_ - Nigdy nie uzyskałem od Lecha Wałęsy żadnej deklaracji współpracy z organami bezpieczeństwa PRL, ani nigdy w czasie tych rozmów czy przesłuchań nie było mowy o werbunku Lecha Wałęsy do współpracy z organami PRL _ - wskazał. - _ Zaprzeczam kategorycznie twierdzeniu, abym był tą osobą, która zwerbowała Lecha Wałęsę _ - podkreślił.
Graczyk napisał, że z jego wiedzy operacyjnej wynika, że żaden inny pracownik organów bezpieczeństwa PRL nie uzyskał od Wałęsy zgody lub deklaracji współpracy agenturalnej czy jakiejkolwiek innej. Jak ocenił, fakt taki byłby mu _ natychmiast znany, jako informacja niezbędna w pracy wywiadowczej _.
Stwierdził, że Wałęsa nie sporządzał na jego ani innych organów PRL zlecenie żadnych relacji ani informacji na piśmie. _ - Z treści przesłuchań Lecha Wałęsy nie wynikała żadna możliwość pokrzywdzenia ani zagrożenia dla osób trzecich _ - uważa Graczyk.
_ - Wobec braku jakiejkolwiek deklaracji współpracy z organami PRL wykluczone jest, abym przekazywał Lechowi Wałęsie środki finansowe jako wynagrodzenie, czy zwrot kosztów podróży, skoro przesłuchania odbywały się w mieście jego zamieszkania tj. w Gdańsku, a zwrot kosztów należał się tylko w razie dojazdu z innej miejscowości _ - napisał.
Graczyk wskazał, że w swoich upublicznionych zeznaniach potwierdził wiarygodność dokumentu kwitującego przekazanie pieniędzy, sygnowane podpisem _ Bolek _. Jak wyjaśnił, w praktyce służb PRL oznaczało to, że środki zostały przeznaczone na sprawę o kryptonimie _ Bolek _, a ich wydatkowanie zostało potwierdzone podpisem wykonanym przez niego lub innego pracownika służb PRL za pomocą tego kryptonimu.
_ - Lech Wałęsa osobiście, własnoręcznie, ani w żaden inny sposób nie potwierdzał przyjęcia ode mnie żadnych środków finansowych, gdyż nigdy nie nastąpiło wręczenie mu takich środków _ - podkreślił.
Jak napisał Graczyk, standardową praktyką działania organów bezpieczeństwa PRL było przypisanie do akcji rozpracowywania danej osoby, w tym przypadku Lecha Wałęsy, konkretnego kryptonimu bez wiedzy ani zgody tej osoby.
_ - Kryptonimem Bolek zostały nazwane w dokumentacji organów PRL wszystkie działania wobec danej osoby, w tym podsłuchy w zakładzie pracy, na łącznicy telefonicznej, podsłuch w siedzibie związku zawodowego kierowanego przez Lecha Wałęsę i podsłuch na telefon domowy _ - wyjaśnił Graczyk.
_ - Istniejące pokwitowania przekazania środków finansowych nie są więc pokwitowaniami odebrania ich przez osobę poddaną rozpracowaniu, a stanowią potwierdzenie poniesienia kosztów aranżacyjnych prowadzenia sprawy o danym kryptonimie w rozliczeniach wewnętrznych organów PRL _ - napisał.
_ - Oświadczam, że ze względu na wiek i inne okoliczności osobiste chcę zamknąć wszelkie spekulacje w opisywanych sprawach; przekazuję powyższe informacje w dobrej wierze, opisując znaną mi prawdę historyczną i nie mam zamiaru w żaden inny sposób wypowiadać się w tej sprawie _ - podkreślił.