Żołnierze armii tureckiej, którzy wkroczyli na kurdyjskie terytoria w północnym Iraku, wycofali się z powrotem do Turcji - poinformowało biuro prezydenta irackiego Kurdystanu Masuda Barzaniego.
W komunikacie podano, że wcześniej "do irackiej strefy przygranicznej wkroczyło pięciuset żołnierzy tureckich". Sprecyzowano, że armia turecka nie dotarła do linii peszmergów (milicji kurdyjskiej).
Wcześniej Reuter informował, że do prowincji kurdyjskiej Dahuk na północy Iraku wkroczyło około trzystu tureckich żołnierzy.
Anonimowe irackie koła wojskowe podały przed południem, że w trakcie operacji doszło do bezpośredniego starcia z bojownikami kurdyjskimi z separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Nie było jednak ofiar w ludziach. Zdaniem wojskowych ostrzelani przez tureckich żołnierzy rebelianci kurdyjscy przygotowywali się do przeprowadzenia ataków na terytorium Turcji.
Do wkroczenia tureckiego oddziału doszło, gdy do Kirkuku - głównego centrum irackich Kurdów - przyleciała we wtorek rano z niezapowiedzianą wizytą sekretarz stanu USA Condoleezza Rice.