Wdowa po Zbigniewie Herbercie zarzuciła tygodnikowi Wprost ubecką manipulację. Katarzyna Herbert określiła tym mianem artykuł gazety, z którego wynika, że jej mąż donosił Służbie Bezpieczeństwa na przedstawicieli polskiej emigracji.
Katarzyna Herbert powiedziała w Trójce, że poeta spotykał się z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa za każdym razem, gdy ubiegał się o paszport. Zawsze opowiadał jej o tych rozmowach, informował też o nich inne osoby, na przykład Czesława Miłosza.
Herbert nie podpisywał żadnych dokumentów. Katarzyna Herbert podkreśliła, że funkcjonariusze SB, sporządzający raporty z rozmów z poetą, formułowali Wdowa po poecie przyznała, że jej mąż, chcąc uzyskać paszport, prowadził swego rodzaju grę z funkcjonariuszami SB. je tak, jakoby chętnie przychodził na te spotkania. Wyolbrzymiali też niektóre wątki, podejmowane przez Herberta. Wdowa po poecie przyznała, że jej mąż, chcąc uzyskać paszport, prowadził swego rodzaju grę z funkcjonariuszami SB. Podawał im na przykład powszechnie znane informacje.
Katarzyna Herbert wiąże fakt ukazania się artykułu z informacjami o służbie niemieckiego pisarza Guentera Grassa w SS. "Jest to pewna linia ubecka - jeżeli się kompromituje w Polsce Guentera Grassa, to są jakieś kanały, żeby skompromitować czołowego polskiego intelektualistę, Zbigniewa Herberta" - powiedziała Katarzyna Herbert.