Zanim będzie mowa o konkretnych kandydaturach przywódcy państw UE muszą ustalić jaki ma być nowy szef Rady Europejskiej.
Dopiero po ustaleniu mandatu i kompetencji nowego przewodniczącego będzie wiadomo, czy większe szanse ma ktoś w stylu energicznego byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira, premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera, byłego premiera Finlandii Paavo Lipponena czy budzącego najmniej kontrowersji premiera Holandii Jana Petera Balkenende.
_ - To musi być przekonany Europejczyk, który chce wzmocnić Europę. Oczywiście każdy z nas ma jakieś nazwiska w głowie, ale wybór zajmie jakiś czas _ - podkreśla premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero.
_ - Dla mnie to powinien być przede wszystkim ktoś silny, kto będzie w stanie reprezentować UE na świecie, a także ktoś, kto będzie zdolny słuchać innych i potrafi budować konsensus między 27 krajami UE _ - mówi Węgier Gordon Bajnai.
Dziś - poza Blairem - wszyscy wskazywani kandydaci na przewodniczącego Rady Europejskiej to osoby raczej z małych krajów, co wskazywałoby na przewagę w krajach UE opinii, że przewodniczący Rady Europejskiej nie powinien rościć sobie zbyt wielu uprawnień i kompetencji.
Blaira najbardziej nie chcą kraje Beneluksu, argumentując, że Wielka Brytania nie należy ani do Schengen, ani do strefy euro. Ale nie popierają go też europejscy socjaliści, dla których Blair jest zbyt liberalny, a ponadto jest współodpowiedzialny za wojnę w Iraku.Polska także jest sceptyczna.
Z powodu niezakończenia ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez Czechy formalne decyzje będą musiały poczekać do kolejnego szczytu, być może już w listopadzie bądź w grudniu. - _ Chcę najpierw zobaczyć zakończenie ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez wszystkie kraje. (...) Dopiero wtedy będę gotowa, by mówić o nazwiskach _ - podkreśla kanclerz Niemiec Angela Merkel.