W Bagdadzie odbędą się rozmowy amerykańsko-irańskie dotyczące bezpieczeństwa i przyszłości Iraku. Będzie to pierwsze od 28 lat oficjalne spotkanie przedstawicieli tych krajów.
Obie strony będą reprezentowane przez swoich ambasadorów w Bagdadzie: Ryana Crockera i Hasana Kazemiego. W spotkaniu udział weźmie ponadto delegacja iracka.
Pertraktacje mają dotyczyć wyłącznie stabilizacji Iraku. Kwestia programu nuklearnego Teheranu, aresztowanych w Iraku przez amerykańskich żołnierzy Irańczyków, ani też zachodnich siatek szpiegowskich w Iranie nie pojawią się na tym spotkaniu - podkreślają amerykańscy dyplomaci.
USA przypuszczalnie zarzucą Teheranowi, że wspomaga irackich rebeliantów, dostarczając im broń oraz organizując szkolenia. Z kolei Iran będzie się domagał od Waszyngtonu sprecyzowania planów wycofania wojsk z Iraku.
Poniedziałkowe rozmowy będą pierwszym oficjalnym spotkaniem irańsko-amerykańskim od 27 lat. USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Teheranem w 1980 r. w związku z kryzysem spowodowanym zajęciem przez irańskich studentów amerykańskiej ambasady w Teheranie wraz z 66 zakładnikami.
Iracki szef dyplomacji Hosziar Zebari podkreśla, że choć nie spodziewa się cudu, rozmowy takie leżą w interesie Iraku.
Także specjaliści nie mają złudzeń: szanse na przełom we wzajemnych stosunkach są znikome. Zwłaszcza, że duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei podkreślił, że rozmowy będą prowadzone jedynie w celu przypomnienia "amerykańskiemu okupantowi" o jego obowiązku zaprowadzenia pokoju w Iraku.
Wielu ekspertów, w tym także z Grupy Studyjnej ds. Iraku pod kierownictwem byłego sekretarza stanu Jamesa Bakera sugerowało, aby włączyć Syrię i Iran do negocjacji w sprawie stabilizacji Iraku. Prezydent USA George W. Bush dotychczas był jednak sceptyczny wobec takich propozycji. W tym świetle poniedziałkowe spotkanie stanowi przełom - twierdzą specjaliści.
