Gdyby okazało się, że prezydent czy premier nagle potrzebują samolotu, musieliby lecieć maszyną rejsową - pisze "Życie Warszawy".
Rzecznik sił powietrznych major Wiesław Grzegorzewski przyznał w rozmowie z dziennikiem, że 36. specpułk, który lata z polskimi VIP-ami, nie jest w stanie obsłużyć dziś praktycznie żadnego zagranicznego lotu."Kancelaria premiera musiałaby sobie sama jakoś poradzić. My po prostu nie mamy maszyn" - powiedział major Grzegorzewski.
Specpułk lotniczy, który obsługuje najważniejsze osoby w państwie, ma do dyspozycji 13 maszyn. Wczoraj do latania nadawały się jednak wyłącznie śmigłowce. Wszystkie inne były unieruchomione z powodu awarii lub remontów - pisze "Życie Warszawy" i przypomina, że w niedzielę w Norwegii utknął rządowy tupolew Tu-154M.
_ Przetarg na zakup nowych samolotów dla rządu został właśnie kilka dni temu unieważniony. Agencja Mienia Wojskowego, która go organizuje, zapewnia, że szybko zostanie rozpisany nowy. _Samolot poleciał tam z wiceministrem obrony, biskupem polowym i delegacją polskich kombatantów, którzy uczestniczyli w obchodach 67. rocznicy bitwy o Narwik. Tuż przed startem okazało się, że awarii uległ układ odpowiedzialny za uruchamianie klap niezbędnych do bezpiecznego startu i lądowania. Uwięzionych w Norwegii pasażerów trzeba było ściągać dwoma transportowymi samolotami pożyczonymi z innej jednostki wojskowej.
Tymczasem przetarg na zakup nowych samolotów dla rządu został właśnie kilka dni temu unieważniony. Agencja Mienia Wojskowego, która go organizuje, zapewnia, że szybko zostanie rozpisany nowy. Ale w najbliższym czasie rząd nie ma co liczyć na nowe maszyny - pisze "Życie Warszawy".