Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości oraz jeden z kandydatów tej partii na posła, nadużył stanowiska premiera i prowadził agitację przedwyborczą wykorzystując telewizję publiczną. Mniej jednoznacznie zachował się Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu.
Premierowi przysługuje bezpłatny czas antenowy w telewizji publicznej i radiu na wygłoszenie orędzia. Niecałe cztery godziny przed ciszą wyborczą premier - jednocześnie szef partii startującej w wyborach oraz kandydat na posła - skorzystał z tego prawa i wychwalał dwa lata rządu PiS-u i przepraszał za to, co się nie udało. Apelował, aby nie wracać do polityki z lat 90.
Była tradycja wygłaszania orędzia przed wyborami parlamentarnymi przez prezydentów, ale nie agitowali za bliskimi im ugrupowaniami, tylko apelowali o udział w wyborach. Przede wszystkim zaś nie byli kandydatami.
Ferdynand Rymarz, szef Państwowej Komisji Wyborczej, apelował, aby nie nadużywać zajmowanych stanowisk do prowadzenia kampanii wyborczej.
Po premierze wystąpił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz(jemu też przysługuje prawo do czasu publicznych mediów). Między wierszami skrytykował postępek premiera, ale nie prowadził jawnej agitacji na rzecz PO. Nie krytykował też PiS-u, ale negatywnie ocenił przebieg kampanii wyborczej.