Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Pilewski
Piotr Pilewski
|

Wyborcza wojna na spoty

0
Podziel się:

Polskie partie kopiują coraz więcej elementów amerykańskich kampanii wyborczych. Niestety, coraz częściej sięgają również do tych negatywnych.

Wyborcza wojna na spoty
(PAP/Stefan Kraszewski)

Po plakietkach, flagach, balonikach i ogólnokrajowych zjazdach, partie polityczne kopiują z wyborczych kampanii w Stanach Zjednoczonych coraz więcej elementów. Niestety, również tych negatywnych.

Najsilniejsze inspiracje i największe podobieństwa można dostrzec w wyborczych spotach telewizyjnych. I nie chodzi tu nawet o treść - choć PiS zaczerpnął wzorce z kampanii Ronalda Reagana a PO z filmów promujących Johna Kerry'ego - ale przede wszystkim o wydźwięk partyjnych produkcji, które coraz częściej mają na celu zdyskredytowanie politycznego konkurenta.

Zaczęło się niewinnie – od pustej lodówki i znikających pluszaków w filmikach PiS. Ale, gdy wbrew sondażom PO przegrała ubiegłoroczne wybory, wielu polityków przekonało się jak bardzo skuteczne są spoty mające na celu kompromitację przeciwnika.

M.in. dlatego w tegorocznej kampanii samorządowej filmy przedstawiające konkurentów w złym świetle tworzone są niemal przez wszystkie partie usadowione od prawej do lewej strony sceny politycznej. Jedynym ugrupowaniem, które powstrzymało się od bezpośredniej krytyki w tegorocznych wyborach samorządowych jest Polskie Stronnictwo Ludowe.

_ Specjaliści są zgodni. Spoty o negatywnym wydźwięku zdecydowanie zaostrzają kampanię. „Stosowanie tego typu praktyk prowadzi do natychmiastowej, wzajemnej krytyki” – uważa prof. Andrzej Mania z Uniwersytetu Jagiellońskiego. _

Pomimo ryzyka odwetu - podobnie jak wcześniej PiS - tym razem Platforma postawiła na kampanię negatywną. „Wcześniej nie stosowaliśmy takich praktyk i zapłaciliśmy za to wysoką cenę” – mówi Money.pl Sławomir Nowak, poseł PO i dodaje: „Uznaliśmy, że obłudę, która towarzyszy partii rządzącej trzeba w tych wyborach pokazać”.

Jednak najwięcej „anty-produkcji” jest dziełem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Flagowym filmem SLD jest spot „Łże-politycy PiS”. Dociera on jednak do ograniczonej liczby odbiorców, bo podobnie jak i wiele innych SLD dystrybuuje go jedynie za pośrednictwem swojej strony internetowej. „Wykorzystaliśmy w trakcie kampanii wyborczej kilka filmików. Nie są one jednak spotami wyborczymi. Nie stosujemy w telewizji czarnego PR-u” – mówi Piotr Mościcki, rzecznik SLD.

Anonimem w konkurencję

Nowym zjawiskiem, które pojawiło się w obecnie toczącej się kampanii są spoty, których autorstwo nie jest wyraźnie zaznaczone. O tym, że jeden z filmów jest wyprodukowany przez PO informuje jedynie przelatujący w szybkim tempie tekst na dole ekranu znika po dwóch sekundach. „Musieliśmy zatrzymać film, żeby odczytać, kto za niego zapłacił” – komentuje Sylwia Kwas, rzecznik KP PiS.

| ABY OBEJRZEĆ NOWY SPOT PO, KLIKNIJ LINK |
| --- |
| Obiecali... |

Tego akurat elementu Platforma najwyraźniej nie zaczerpnęła z amerykańskiej kampanii. W USA na zakończenie podobnych filmów , przez około dziesięć sekund można zobaczyć, kto za niego zapłacił.

„Takie prawo zostało przyjęte, żeby nikt nie udawał, że dany spot zrobiły krasnoludki” – mówi amerykanista prof. Zbigniew Lewicki.

„Nie ma to nic wspólnego z ukrywaniem informacji” – przekonuje poseł Nowak. Jego zdaniem podobną praktykę stosuje PiS. „To nie jest clou przekazu. Jest wymóg prawny, mówiący o źródle finansowania i jest on spełniony. Kilka sekund tylko na taką informację to bardzo dużo czasu. Nie stać nas na tego rodzaju ekstrawagancję” – mówi poseł Platformy.

Jeszcze może być ostrzej

Zdaniem posła Tomasza Markowskiego z PiS pomimo zapożyczeń Polsce daleko do poziomu brutalizacji polityki amerykańskiej. „Wiele jeszcze nas czeka” – żartuje. Jego zdaniem za zaostrzanie treściZOBACZ TAKŻE:

wyborczych spotów odpowiedzialna jest Platforma. „Pytanie, w którym momencie przekroczy się granicę dobrego smaku na tyle, że ludzie nie zrozumieją danego przekazu. Nasz klip z pluszakami miał znaczenie, dotyczył kwestii merytorycznej, związanej z programami” – mówi Markowski.

Poseł PiS dostrzega co prawda "zasługi" swojej partii w uruchomieniu negatywnego wyścigu - „w pewnym sensie my to rozpoczęliśmy" - przyznaje - ale jego zdaniem w tej kampanii jego partia idzie w kierunku pozytywnym a PO w kierunku złości i nienawiści. "Zawsze można krytykować przeciwnika i obnażać jego słabości, trzeba natomiast trzymać się kwestii smaku” – dodaje wiceszef klubu PiS.

Zdaniem Markowskiego spot Platformy nie przyniesie tej partii oczekiwanego rezultatu. Jednak zdaniem specjalistów oczekiwanego rezultatu nie przyniosą PiS-owi również jego produkcje. „Jak pokazuje doświadczenie bilans korzyści stosowania tej metody przez wiodące partie wychodzi jednak na zero” – twierdzi prof. Andrzej Mania.

Jak przypomina prof. Zbigniew Lewicki w Stanach Zjednoczonych próbowano bronić przed tego typu zjawiskiem, szybko jednak z tej walki zrezygnowano. „Te spoty są paskudne, jeżeli chodzi o moralność, ale są skuteczne, jeżeli chodzi o politykę. W tej chwili nikt nikogo nie powstrzyma na koncentrowaniu się podkreślania wad przeciwnika, a nie własnych zasług” – mówi Lewicki

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)