Pandemia koronawirusa bardzo doświadczyła Hiszpanię, a zamknięcie gospodarki, podobnie jak w innych częściach Europy, miało wpływ na sytuację w kraju. Nawet 9 mln Hiszpanów zostało bez pracy. Dziennik "El Mundo" podaje, że szacunki te obejmują zarejestrowanych bezrobotnych i osoby, które zostały wysłane na przymusowe urlopy bezpłatne. W tej liczbie mieszczą się też ci, którzy czasowo zawiesili działalność gospodarczą.
- Władze hiszpańskie przeznaczyły kwotę odpowiadającą niemal 20 proc. PKB Hiszpanii na różnego rodzaju formy pomocy. Od najbardziej popularnych, czyli pracy skróconej, poprzez gwarancje oraz kredyty dla małych, średnich i dużych firm, po wsparcie dla osób samozatrudnionych. Nie różni się to co do zasady od pakietów proponowanych przez inne państwa europejskie - tłumaczy Agnieszka Marciniak-Kostrzewa, Polka prowadząca na Costa del Sol agencję Agnes Inversiones SL.
Wirus jednak odbił się na wielu branżach, w tym na turystyce, budownictwie, gastronomii i na powiązanym z nimi rynku nieruchomości. Hiszpania weszła w nową dekadę z rozgrzanym rynkiem mieszkaniowym. Pod koniec lutego, tuż przed uderzeniem epidemii, tamtejszy urząd statystyczny INE podawał, że liczba transakcji sprzedaży-kupna mieszkań utrzymała się w całym 2019 r. na poziomie bliskim rekordowego, choć po raz pierwszy po 5 latach wzrostu nastąpił ich spadek.
- Obowiązujące od połowy marca do chwili obecnej ograniczenia w poruszaniu się po i do Hiszpanii praktycznie powodują, że pomimo pewnego zainteresowania nie dochodzi do nowych transakcji. Dotyczy to zarówno obiektów, którymi interesują się Hiszpanie, jak i nieruchomości przeznaczonych przede wszystkim dla inwestorów zagranicznych - zaznacza właścicielka Agnes Inversiones SL. Podkreśla przy tym, że faktyczny efekt kwarantanny i jego prawdziwą skalę zobaczymy już za kilka tygodni, kiedy w statystykach za drugi kwartał 2020 nie będzie tych transakcji, których zabrakło podczas lock downu.
Rynek wstrzymał oddech
Rynek wynajmów krótkoterminowych praktycznie zamarł. - Dopiero w ostatnich dniach można zaobserwować powrót klientów zainteresowanych wynajmem. Moja firma w ostatni weekend przyjęła pierwsze potwierdzone rezerwacje wynajmów apartamentów oraz willi na lipiec i sierpień. Zgodnie z oczekiwaniami rezerwacje zostały dokonane przez Hiszpanów, ale liczę, iż po ogłoszeniu planu przywrócenia ruchu lotniczego pojawią się również cudzoziemcy, którzy będą chcieli spędzić część wakacji na Costa del Sol - zaznacza nasza rozmówczyni.
W związku z niepokojami na rynku pracy wielu Hiszpanów zrezygnowało z kupna mieszkań i zaciągania kredytów. To jednak, zdaniem Agnieszki Marciniak-Kostrzewy, może paradoksalnie wzmocnić najmy długoterminowe. - Zwłaszcza klienci, którzy byli bliscy decyzji zakupu nieruchomości, będą się decydowali na opcję wynajmu. Oczekujemy, że popyt na wynajmy długoterminowe będzie się nadal utrzymywał - zaznacza.
A co z cenami? Tu raczej nie powinniśmy liczyć na szczególne okazje do inwestycji. Ekspertka prognozuje, że zwłaszcza te nieruchomości w dobrych lokalizacjach utrzymają swoje ceny, ewentualnie z niewielkimi przecenami. - Moim zdaniem, rabaty będą wynosić od 5 do 15 proc. w zależności od lokalizacji, rodzaju, jakości wykonania i wyposażenia nieruchomości, chociaż tak naprawdę będziemy musieli poczekać na pierwsze pokryzysowe transakcje, aby wyciągnąć wnioski na ten temat.
Zamykane biznesy
Najtrudniejsza sytuacja dotknęła nieruchomości komercyjne. Jak przyznaje nasza rozmówczyni, tu reakcja rynku była najgwałtowniejsza. Nakłada się na to specyfika hiszpańskiego handlu i restauracji, gdzie dominują stosunkowo małe lokale wynajmowane od prywatnych właścicieli, a nie od dużych komercyjnych firm i z relatywnie krótkimi okresami wypowiedzenia.
- W Marbelli obserwujemy wiele lokalnych sklepów i restauracji, które po prostu się zamknęły i już się nie otworzą. To samo dotyczy mojej branży, wiele agencji nieruchomości zrezygnowało z kontynuacji działalności i na rynku pozostaną tylko silne firmy - zauważa właścicielka Agnes Inversiones SL. Jak przyznaje, ostatnie szacunki mówią nawet o ponad 15 tys. agencji nieruchomości, które zakończą swoja działalność tylko w tym roku.
Problemy ma również sektor hotelowy. Wciąż niemal co czwarty hotel w Hiszpanii nie zdecydował się otworzyć na ten sezon. - Czekają do marca 2021, o ile przetrwają do tego czasu. Większość hoteli przy obłożeniu poniżej 50 proc. jest nierentowna - mówi Marciniak-Kostrzewa.
Również sytuacja dużych galerii handlowych jest trudna. Jak podkreśla ekspertka rynku nieruchomości, wiele sklepów i sieci nie wytrzyma dwu- czy nawet trzymiesięcznego okresu na zerowych przychodach. - Obecnie wszyscy czekają na odmrożenie gospodarki, na to jak ponownie odnajdą się w nowej sytuacji użytkownicy biur w wielopiętrowych budynkach czy też galerii handlowych. Można powiedzieć jedno, że trend do home office zapoczątkowany i wymuszony przez kryzys nie ominie Hiszpanii i można spodziewać się mniejszego zapotrzebowania na powierzchnie biurowe, ale również na zmianę preferencji tych biur, które będą najbardziej poszukiwane - zaznacza.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie