Przypomnijmy, że chodzi o prawie 35 mld euro w bezpośrednich dotacjach i tanich pożyczkach dla naszego kraju. Polska już utraciła blisko 5 mld euro zaliczki, bo "PiS przez blisko rok nie potrafił dogadać się z Komisją Europejską ws. uruchomienia pieniędzy z KPO" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Rząd wciąż nie zrealizował wielu "kamieni milowych" zapisanych w KPO, a dotyczących niezawisłości sądownictwa. Drugim krajem, który ma zablokowane pieniądze na ten cel są Węgry.
Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, powiedział "Wyborczej", że w tym roku PFR może wydać na projekty w ramach Planu 7 mld zł, a w przyszłym - nawet 15 mld zł. "To zwroty od firm pożyczek otrzymanych w ramach tarcz antycovidowych - w sumie 27 mld zł przez najbliższe dwa, trzy lata" - pisze "Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska może bezpowrotnie stracić część pieniędzy z KPO
Europosłowie Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki i Jan Olbracht ostrzegają, że Polska można stracić dużą część unijnych funduszy, jeśli do końca września nie zostaną uruchomione programy w ramach KPO. "Kluczowe jest bowiem zaplanowanie wydania 70 proc. pieniędzy, czyli ok. 30 mld euro, do końca tego roku" - czytamy.
I dodają, że gdyby w 2023 r. to opozycja wygrała w wyborach parlamentarnych, nie oznacza to, że te fundusze zostaną odblokowane.
Nie jest tak, jak mówi Radosław Sikorski, że po wygranej opozycji uruchomione zostaną środki z KPO - wyjaśniał Halicki na spotkaniu z dziennikarzami, cytowany przez "Wyborczą".
Dziennik podkreśla bowiem, że UE ma gotowy terminarz wydawania pieniędzy do 2026 r. "Zbyt późne rozpoczęcie projektów spowoduje, że nie uda się ich zakończyć w tym terminie i trzeba będzie z nich zrezygnować" - czytamy. Gazeta dodaje, że Polska i tak będzie musiała do 2058 r. wraz z innymi państwami UE spłacać pożyczkę, którą Bruksela zaciągnęła na sfinansowanie krajowych planów odbudowy.