Podczas konferencji prasowej przed siedzibą PGE w Lublinie wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Janusz Kowalski poinformował, że w najbliższych dniach zostanie oficjalnie pełnomocnikiem rządu do spraw transformacji energetycznej obszarów wiejskich.
Podkreślił, że jego priorytetem w resorcie będzie wykorzystanie energii z biomasy pochodzenia rolniczego. - Między innymi szukając ponadpartyjnie porozumienia z wykorzystaniem potencjału - i województwa lubelskiego i m.in. PGE i multikoncernu Orlen - do budowy suwerennych projektów biometanowych, biogazowych, biomasowych na obszarach wiejskich tak, aby produkować w końcu na większą skalę polskie ciepło i polską energię elektryczną - wyjaśnił.
Dodał, że takie rozwiązania wprowadzili np. Niemcy, Szwedzi, Duńczycy. Przekazał, że Niemcy produkują 5 gigawatów energii elektrycznej z biomasy, spalając np. słomę. - Taki potencjał jest również na obszarach wiejskich w Polsce i myślę, że województwo lubelskie będzie jednym z tych kluczowych województw, w których będą takie projekty uruchamiane – dodał wiceminister.
Inwestycje w biomasę
Kowalski przekazał, że trwają prace legislacyjne, które mają otworzyć możliwości inwestycyjne w biomasę, by na obszarach wiejskich można było realizować takie projekty. Wskazał, że dzięki temu rolnicy będą mogli uzyskać dodatkowy dochód.
Słoma ma wartość energetyczną 14 gigadżuli, a węgiel używany w elektrociepłowni – 22 gigadżule, czyli półtorej tony spalanej słomy może zastąpić jedną tonę węgla – podał Kowalski.
Podczas konferencji podkreślił, że biomasa jako odnawialne źródło energii może zastąpić importowany gaz ziemny. - To jest potencjał cały czas niewykorzystany – dodał.
Odnosząc się do niedawnego przeniesienia siedziby PGE Polskiej Grupy Energetycznej do Lublina ocenił, że jest to dowód na to, jak polski rząd wspiera koncepcję relokalizacji siedzib spółek Skarbu Państwa "po to, żeby więcej dochodów z podatków trafiało do innych, mniej centralnie położonych województw".
- Dochody samego województwa lubelskiego wzrosną o ponad 100 mln zł, niewiele mniej pieniędzy trafi również do miasta Lublin. Jestem przekonany, że będzie to kolejny impuls rozwojowy dla uczelni wyższych w Lublinie i dla nowych miejsc pracy – stwierdził Kowalski.
Polska ma możliwości
Jak pisaliśmy w money.pl, w Polsce można by rocznie produkować około 8-10 mld metrów sześciennych biometanu. Ze względu na rozwinięte rolnictwo co roku mamy około 8 mln ton słomy ze zbóż oraz rzepaku. Dodatkowo hodowcy generują około 120 mln ton obornika i gnojowicy. Do tego dochodzą jeszcze inne odpadki. To daje duży potencjał surowcowy – porównywalny do naszych zachodnich sąsiadów. Problem leży gdzie indziej. W kraju mamy ledwie 300 biogazowni, wobec 7 tys. np. Niemczech, i ani jednej do wytwarzania biometanu.
Biogaz oraz pochodny od niego biometan (oczyszczony biogaz i uzdatniony do jakości gazu ziemnego) produkowany jest bowiem z odpadków. Najbardziej przydają się tu obornik i gnojowica, tak zwany pomiot ptasi, kiszonki z traw, odpady owocowo-warzywne, odpady z ubojni i rzeźni, a także odpady z cukrowni, gorzelni i mleczarni, odpady z przetwórstwa żywności oraz przeterminowana, a także zepsuta żywność.
Jak wynika z ubiegłorocznego raportu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, w Europie działa około 18 tys. biogazowni. Najwięcej jest ich w Niemczech, bo ponad 10 tys., ponad 1,5 tys. znajduje się we Włoszech, niemal 900 we Francji i przeszło 600 w Wielkiej Brytanii.