Aż 3,43 mln Polaków pracuje w firmach produkcyjnych. To już 21 proc. spośród wszystkich zatrudnionych - podaje Eurostat w danych za ubiegły rok. Wyższy wskaźnik jest tylko w Czechach (27 proc.) i na Słowacji (22 proc.).
Co więcej, w kwietniu byliśmy na trzecim miejscu we wzroście produkcji w Europie. Wyprzedzały nas tylko Litwa i Irlandia.
Dużo gorzej radzą sobie za to dwaj najwięksi producenci świata - w Niemczech produkcja spadała, a w Chinach, przez wojnę handlową z USA, rosła ona najwolniej od 17 lat. W czerwcu może być jeszcze gorzej, bo weszły w życie amerykańskie wyższe cła.
Zobacz też: 30 lat od transformacji. Ekonomista ocenia, co można było zrobić lepiej
Polskie tempo wyższe od chińskiego
Tymczasem przemysł w Polsce wcale nie szykuje się do spowolnienia. Już w dwóch miesiącach tego roku mieliśmy wyższą od chińskiej dynamikę, a zanosi się, że maj będzie trzeci. Inwestycje firm wzrosły o 12,6 proc. rok do roku w pierwszym kwartale i miały wiodący wpływ na dobre dane o PKB. A skoro są inwestycje, to należy się spodziewać, że wraz z nimi przyjdzie większa produkcja.
Czy to dobrze, czy źle, że przemysł tak bardzo dominuje w naszej gospodarce? Najniższy wskaźnik udziału zatrudnienia przy produkcji jest w Grecji i na Cyprze, a oba kraje przeżywały w ostatnich latach kłopoty finansowe. Można więc zaryzykować twierdzenie, że odpowiedni udział produkcji w gospodarce zabezpiecza przed wahaniami.
Z drugiej strony, im bardziej rozwinięta jest gospodarka, w tym większym stopniu zazwyczaj bazuje na usługach. Nasza natomiast coraz bardziej uzależnia się od produkcji.
Trzeba jednak pamiętać o realiach. Gospodarki, które teraz opierają się na usługach, musiały najpierw przejść przez fazę industrializacji. Tak wychodzi się z zacofania gospodarczego, na co wskazuje przykład Chin, Korei Południowej i innych azjatyckich tygrysów. Na korzystanie z efektów i większą rolę usług przyjdzie czas.
Zarobki są problemem
A tymczasem to, co kupuje się w sklepach na zachodzie Europy, w coraz większym stopniu powstaje nad Wisłą oraz w innych krajach środkowo-wschodniej części kontynentu. Kłopot w tym, żebyśmy zarabiali odpowiednio do naszej roli.
Ale i to krok po kroku się zmienia, wraz z szorującą po dnie stopą bezrobocia. Pracodawca w takiej sytuacji musi przecież czymś przekonać pracownika, żeby przyszedł do niego, a nie do konkurencji. W kwietniu średnia pensja w przedsiębiorstwach zatrudniających minimum dziesięciu pracowników wzrosła o 7,1 proc. rok do roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl