- W wyniku ataku rakietowego spłonął główny magazyn i część produkcji. Praca w zakładzie pomimo wielu wyzwań została na nowo zorganizowana. Produkcja została wznowiona na ograniczonej powierzchni, bowiem spłonęła jedna trzecia zakładu – przekazał w czwartek Polskiej Agencji Prasowej Kumorowicz. Dodał, że firma realizuje wszystkie dostawy produktów do klientów.
Fakro to nowosądecka spółka, zajmująca się produkcją m.in. okien dachowych, strychowych, żaluzji i markiz. Jedna z fabryk spółki - zakład położony we Lwowie - została trafiona rosyjską rakietą w nocy z 18 na 19 września. Władze Lwowa i obwodu lwowskiego, a także siły powietrzne ukraińskiej armii, informowały, że aż 18 spośród 30 bezzałogowców, które tamtej nocy zaatakowały Ukrainę, było wymierzonych w region lwowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Straty rzędu 30 mln zł
"Spłonęła hala produkcyjna z produktami Fakro oraz magazyn częściowo udostępniony dla Caritas Lwów. Pracownicy nie ucierpieli" – przekazała nam wówczas firma. Straty zostały szacowane są na ok. 30 mln zł - poinformował PAP prezes firmy Ryszard Florek.
Kilka dni po uderzeniu pocisku serwis wnp.pl, cytując Wojciecha Klimka, członka zarządu Fakro ds. produkcji, poinformował, że już dzień po ataku pracował tartak i w sumie jedna trzecia obsady fabryki wróciła do pracy. Klimek mówił także serwisowi, że firma planuje odbudowę i rozbudowę hal.
- Przy okazji zmodernizujemy cały proces technologiczny produkcji. Nowe hale będą dostosowane do nowoczesnych maszyn i linii - zapowiedział Klimek.