Polska gospodarka w drugim kwartale w porównaniu z pierwszym skurczyła się o prawie 9 proc. W skali roku PKB spadło nieco mniej - o 8,2 proc. - wynika z najnowszych danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS).
Pierwszy raz od dziesięcioleci znaleźliśmy się w recesji i jak zauważa główny ekonomista Pracodawców RP dr Sławomir Dudek, statystycznie cofnęliśmy się w rozwoju do 2017 roku, gdy po raz ostatni nominalna wartość PKB była na obecnym poziomie.
Trudno jednak mówić o zaskoczeniu. Recesja była nieunikniona. I dotyczy to nie tylko Polski. Pod znakiem zapytania stała jedynie skala spadku PKB. Jeszcze dwie godziny przed publikacją danych GUS ekonomiści PKO BP ostrzegali, że spadek może się wahać od 6 do nawet 12 proc. Ostateczny wynik okazał się lepszy od średniej prognoz analityków.
Polska na tle Europy
To teoretycznie powód do świętowania dla rządu, który mógłby się pochwalić, że udało mu się uchronić polską gospodarkę przed załamaniem, jakie dotknęło Hiszpanię, Francję czy Wielką Brytanię. Jednak okazuje się, że póki co nie jesteśmy najbardziej odporni na kryzys. Po wyrównaniu sezonowym (dane prezentowane przez Eurostat) polski PKB spadł o 7,9 proc. O wiele skuteczniej udało się złagodzić gospodarcze skutki pandemii Finlandii (-5,2 proc.) i Litwie (-3,7 proc.). Litwa okazała się prawdziwym czarnym koniem.
Warto zauważyć, że niemal w całej Unii Europejskiej drugi kwartał (porównując kwartał do kwartału) okazał się bardziej łaskawy niż prognozowali eksperci Komisji Europejskiej. Wyjątkiem są najbardziej poszkodowane przez pandemię: Hiszpania i Wielka Brytania. Oczekiwania zawiodły też Węgry i Rumunia, choć nieznacznie.
Nie jesteśmy najlepsi, ale ekonomiści zdecydowanie podkreślają, że nie mamy się czego wstydzić. Krajobraz po bitwie koronawirusowej jest u nas znacznie lepszy niż na Zachodzie.
Ciekawym przykładem jest Wielka Brytania, gdzie spadek PKB był rekordowy. Kryzysowi towarzyszą masowe zwolnienia - od marca z brytyjskiego rynku "wyparowało" około 730 tys. miejsc pracy. A wszystko to mimo opóźnionego zamknięcia gospodarki. Premier Boris Johnson przez długi czas ignorował przecież koronawirusa.
W Niemczech, które znacznie mniej dotknęły skutki koronawirusa, spadek PKB o niecałe 12 proc. i wcześniejsze recesyjne kwartały nazwano "recesją stulecia".
Co dalej?
- W Polsce najgłębszy spadek PKB najprawdopodobniej za nami, o ile nie przyjdzie silna, druga fala pandemii, czy też wtórne wstrząsy z gospodarki światowej lub ze świata finansów - uważa Sławomir Dudek. Zastrzega jednocześnie, że z ogłaszaniem końca recesji należy poczekać. - Nie można wpadać w euforię. Należy spojrzeć szerzej na wszystkie parametry gospodarki. Recesja trwa! - podkreśla ekonomista Pracodawców RP.
- Uwzględniając dostrzegane przez nas wysokie ryzyko spadku inwestycji w drugiej połowie roku, wyższa od naszych oczekiwań dynamika PKB w drugim kwartale nie zmienia naszej prognozy, zgodnie z którą w całym 2020 roku polski PKB obniży się o 3,8 proc. wobec wzrostu o 4,1 proc. w 2019 roku - ocenia Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole.
Również Monika Kurtek z Banku Pocztowego nie widzi większych szansa na wzrost PKB, choć wyniki powinny być już coraz lepsze. - Choć do wzrostów powróciła konsumpcja, to pogłębienie spadku będzie najprawdopodobniej widoczne w przypadku inwestycji. W całym roku spadek PKB wyniesie około 3,5 proc. Pod warunkiem że w kolejnych miesiącach sytuacja epidemiologiczna nie będzie już rodzić takich skutków gospodarczych jak w marcu i kwietniu. Dopiero w roku 2021 zanotujemy odbicie w wysokości 3,3 proc. - ocenia ekonomistka.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie