Senat przygotował projekt, który zakłada, że w stanie epidemii lub zagrożenia epidemicznego oraz 90 dni po ich zakończeniu nie obowiązywałby zakaz handlu. Senatorowie przekazali projekt do Sejmu. Przeciwko tej propozycji wypowiedział już się premier Mateusz Morawiecki, który oświadczył, że "na razie takie rozwiązanie nie jest brane pod uwagę".
PIH wydała jednak stanowisko, w którym napisano: zaskoczeniem przyjmujemy skierowanie do Sejmu projektu ustawy znoszącego zakaz handlu w niedzielę w stanie epidemii oraz w okresie 90 dni po jego zakończeniu; z niepokojem obserwujemy, że z inspiracji sieci wielkopowierzchniowych i dyskontów podejmowane są próby liberalizacji przepisów, wykorzystując trudną sytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy. - Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, że uwolnienie niedziel zaszkodzi małym polskim sklepom, które często walczą o przetrwanie – komentuje Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu, cytowany w stanowisku.
Izba powołuje się na przykład Czech, gdzie w związku z epidemią zamykane sklepy w niedziele z wyjątkiem tych znajdujących się na dworcach lub lotniskach. Zdaniem PiH "odwrotny kierunek proponowany w Polsce zachęci klientów do wychodzenia z domów, co nieuchronnie przełoży się na pogorszenie i tak trudnej sytuacji epidemicznej". Zwolennicy poluzowania zakazu powołują się na ten sam argument, ale wyciagają odmienne wnioski: otwarte sklepy w niedziele wyciąganą ludzi z domów, ale w ten sposób będzie luźniej w sklepach w pozostałe dni tygodnia.
- Zawieszenie lub nowelizacja ustawy ograniczającej handel w niedziele w obecnej sytuacji spowodowałaby silne perturbacje na rynku, poważne problemy organizacyjne dla małych i średnich przedsiębiorców, wzrost kosztów i poważne wyzwania jeżeli chodzi o obsadzenie stanowisk pracy szczególnie obecnie, kiedy kilkaset tysięcy ludzi przebywa na kwarantannie - przekonuje PIH.
Polska Izba Handlu skupia ponad 30 tysięcy polskich sklepów, hurtowni spożywczych i drogeryjnych, a także firmy usługowe.