Emeryci ratują polską edukację i służbę zdrowia. Do tego podtrzymują na plecach administrację. W tych trzech grupach pracuje dziś łącznie blisko 150 tys. osób, które pobierają jednocześnie emerytury. Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, w ciągu czterech lat lista dorabiających seniorów powiększyła się o 30 proc.
W sumie pod koniec 2018 roku liczba pracujących emerytów zbliżyła się do 750 tys. Jeszcze cztery lata temu było to o 200 tys. mniej.
- Na tle Unii Europejskiej Polska ma obecnie jedną z najniższych stopę bezrobocia, ale nadal jesteśmy krajem o jednym z najniższych wskaźników zatrudnienia, zwłaszcza wśród osób starszych. Dlatego podejmowanie pracy przez emerytów należy ocenić jako bardzo pozytywne zjawisko - argumentuje dr Paweł Wojciechowski, główny ekonomista ZUS.
- Każdy kij ma dwa końce. Rosnąca liczba emerytów w pracy ma plusy i minusy - mówi money.pl Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Plusy? Pracownik-emeryt jest lepszy niż żaden.
Minusy? W każdej chwili kilkadziesiąt tysięcy osób może po prostu zrezygnować z pracy. To momentalnie sparaliżowałoby polską służbę zdrowia i poważnie osłabiło edukację. W kolejce po emerytury czeka na przykład 50 tys. pielęgniarek.
- W tej chwili system pielęgniarek i położnych w Polsce ratują wyłącznie osoby na emeryturze. Gdyby uprawnieni pewnego dnia po prostu zrezygnowali z dorabiania, mielibyśmy katastrofę - tłumaczy money.pl Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Walka o pracownika
- Pewnych procesów na razie nie udało nam się zatrzymać. Społeczeństwo się starzeje, więc w pracy pojawia się coraz więcej emerytów. To dobrze, że są pracodawcy, którzy są gotowi na korzystanie z takiej kadry. To dla większości firm w Polsce konieczna droga, więc powinni już teraz zmieniać procesy rekrutacyjne i sięgać po tych najbardziej doświadczonych na rynku - tłumaczy Kubisiak.
I dodaje, że przedsiębiorcy powinni również dostosowywać warunki pracy do osób starszych. - To niewykorzystany potencjał dla polskiej gospodarki. A przecież bezrobocie od dłuższego czasu bije rekordy, o pracowników bardzo trudno - mówi.
Kubisiak zaznacza jednak, że minusem jest motywacja seniorów. - Pewnie spora część decyduje się na łączenie pracy i emerytury, gdyż z samego świadczenia nie jest w stanie wyżyć. I trudno to uznać za dobrą informację - tłumaczy.
- W przypadku edukacji praca osób starszych nie powinna nikogo oburzać, ani martwić w krótkiej perspektywie. Dobrze, że jest miejsce, gdzie doświadczone kadry mogą dalej się realizować, przekazywać wiedzę. Oczywiście, im więcej będzie starszych emerytów, tym bardziej powinniśmy dbać o ich zastępowalność, o młodych pracowników. Inna sytuacja jest w służbie zdrowia. Tutaj liczba emerytów wśród białego personelu od dawna jest bardzo wysoka, liczba nowych pracowników z kolei się nie zmienia - mówi money.pl Andrzej Kubisiak.
Emeryci w edukacji to nie więcej niż 8 proc. wszystkich pracowników. Z danych ZUS wynika, że to grupa blisko 50 tys. osób. W polskich szkołach i przedszkolach pracuje w tym samym czasie blisko 700 tys. osób.
Jak podkreśla Kubicki, nie jest to zwiastun szybkich problemów. Potwierdza jednak, że to zawsze powinien być sygnał ostrzegawczy. Dana branża po prostu nie jest w stanie przyciągnąć młodych.
Służba zdrowia na krawędzi
Inaczej jest w przypadku pielęgniarek i położnych. Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - w polskiej służbie zdrowia i opiece społecznej pracuje ponad 60 tys. emerytów. Większość tej grupy jest w polskich szpitalach.
W sumie 56 tys. pielęgniarek i położnych jest już w wieku emerytalnym. Efekt? Co piąta pielęgniarka i położna w Polsce mogłaby z dnia na dzień zrezygnować z pracy i utrzymywać się wyłącznie ze świadczenia lub na nie przejść. Z danych Centralnego Rejestru Pielęgniarek i Położnych wynika, że kolejna grupa lada dzień będzie na emeryturze. Tuż przed 60-tką jest 46 tys. pielęgniarek i położnych.
Efekt? O pacjentów dba coraz starszy personel. Średnia wieku pielęgniarek i położnych jest coraz wyższa - w tej chwili w szpitalach najczęściej spotyka się 52-53-latki. Jeszcze w 2015 roku średnia wieku wynosiła 3 lata mniej.
Już teraz w niektórych szpitalach pracują 67-letnie pielęgniarki (łącznie pielęgniarek powyżej 65. roku życia jest ponad 13 tysięcy).
- Gdyby pielęgniarki z prawem do emerytury po prostu pewnego dnia zrezygnowały z pracy, to mielibyśmy katastrofę. I to natychmiast – wyjaśnia Zofia Małas. - W tej chwili cały system ratuje fakt, że pielęgniarki i położne mają dramatycznie niskie świadczenia emerytalne. Nie mają wyjścia i po prostu muszą dorabiać. Ale to nie jest zdrowa sytuacja. Ani dla państwa, ani dla szpitali, ani dla pacjentów - dodaje.
Wyjazdy i zwolnienia
W Polsce co roku kształconych do pracy w szpitalach jest średnio około 5 tysięcy absolwentów. Ale do zawodu w naszym kraju przystępuje mniej więcej od 2 do 3 tysięcy pielęgniarek.
Co się dzieje z resztą? Niemal natychmiast wyjeżdżają. W tej chwili na rynku pracy osoby poniżej 30. roku życia stanowią zaledwie 2 proc. kadry - wynika z raportów Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Ile można dorobić na emeryturze?
I wystarczy spojrzeć na potencjalne zarobki, by zrozumieć, dlaczego tak jest. 4,3 tys. euro w Skandynawii, 2,8 tys. euro w Niemczech, niecałe 800 euro w Polsce - na takie zarobki mogą liczyć pielęgniarki i położne w Europie.
Jak wynika z danych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w administracji rządowej co trzecia osoba jest tuż przed emeryturą lub już osiągnęła wiek emerytalny. To dodatkowe 100 tys. osób, które dobijają do świadczenia lub już je mają. Jednocześnie z danych Służby Cywilnej wynika, że w ostatnim czasie zwiększa się liczba odejść. A to może zwiastować problemy również w administracji publicznej.