Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|

Polska jeszcze nigdy nie odgrywała takiej roli w handlu jak dziś

137
Podziel się:

Udział Polski w globalnym eksporcie towarów osiągnął najwyższy poziom w historii. To jeden z dowodów na to, że słabość niemieckiej gospodarki nie jest dla polskich firm barierą nie do obejścia.

Polska jeszcze nigdy nie odgrywała takiej roli w handlu jak dziś
Dekoniunktura w Niemczech nie przeszkodziła polskim firmom umacniać swojej pozycji na zagranicznych rynkach. (Adobe Stock, hanohiki)

Z niemieckiej gospodarki nie przestają napływać rozczarowujące informacje. Na początku września okazało się, że PMI - popularny wskaźnik koniunktury w przetwórstwie przemysłowym, bazujący na ankietach wśród menedżerów – zmalał w sierpniu do 42,4 pkt. To sugeruje, że sektor jest w recesji niemal równie głębokiej, co w trakcie pandemii COVID-19 lub globalnego kryzysu finansowego z 2008 r.

W minionym tygodniu niemiecki urząd statystyczny poinformował, że produkcja sprzedana przemysłu nad Renem w lipcu zmalała realnie (w cenach stałych) o 2,4 proc. wobec czerwca. To oznacza, że – po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych –produkcja w największej gospodarce Europy była już o 12 proc. niższa niż na początku 2020 r., czyli przed wybuchem pandemii. Była też o ponad 16 proc. niższa niż na przełomie 2017 i 2018 r., gdy niemiecki przemysł zaczął słabnąć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polak przejął firmę logistyczną od Niemców, która dziś generuje ponad 2 miliardy zł przychodów.

Rozluźniają się gospodarcze więzi między Polską a Niemcami

W Polsce takie informacje zza Odry przyjmowane są z niepokojem, jako sygnał, że także u nas nie ma co liczyć na wyraźną poprawę koniunktury. Nic dziwnego, bo do Niemiec trafia około 28 proc. polskiego eksportu. Sami eksporterzy są zaś sytuacją w Niemczech wyraźnie zaniepokojeni. Mówią o tym w polskiej edycji badania, na której bazuje PMI. Z kolei według Szybkiego Monitoringu NBP, czyli szeroko zakrojonego badania ankietowego banku centralnego wśród przedsiębiorstw, w ostatnich kwartałach pierwszy raz od co najmniej dekady realne (wyrażona w cenach stałych) przychody firm z eksportu maleją, podczas gdy realne przychody ze sprzedaży krajowej rosną.

W danych makroekonomicznych, czyli dotyczących całej gospodarki, nie widać jednak, aby stagnacja w Niemczech wpływała negatywnie na koniunkturę nad Wisłą. Powody są dwa. Po pierwsze, jak zauważyli ekonomiści z Deutsche Banku, zapaść w niemieckim przemyśle jest bardzo nietypowa. Przejawia się to tym, że wolumen produkcji maleje wyraźnie bardziej niż tworzona w przemyśle wartość dodana. To sugeruje, że zachodzą istotne zmiany w strukturze niemieckiego przemysłu, które zwiększają rolę branż o większej wartości dodanej. Niektóre z nich mogą być chłonne na polski eksport. Ważniejsze jest jednak to, że zależność polskiego przemysłu - i ogólnie polskiej gospodarki - od koniunktury za Odrą od lat stopniowo maleje.

Można to zobaczyć choćby w takim zestawieniu: w minionych czterech kwartałach (do II kwartału br. włącznie) aktywność w polskiej gospodarce, mierzona realnym PKB oczyszczonym z wpływu czynników sezonowych, rosła średnio w tempie 1 proc. kwartał do kwartału. W tym czasie aktywność w gospodarce niemieckiej stała w miejscu. Jednocześnie średnio w ostatnich kilkunastu latach różnica w kwartalnym tempie wzrostu PKB Polski i Niemiec wynosiła 0,5 pkt proc. - o połowę mniej niż ostatnio.

Udział Polski w globalnym eksporcie znów ruszył w górę

Oczywiście, polską gospodarkę napędza w dużej mierze lokalny popyt, związany z bardzo szybkim wzrostem siły nabywczej dochodów gospodarstw domowych (na co wskazują wspomniane wyniki SM NBP). Ale nawet polski eksport towarów nie jest tak silnie związany z koniunkturą nad Renem, jak w przeszłości. W samym II kwartale eksport z Polski realnie zwiększył się o 2 proc. kwartał do kwartału, podczas gdy z Niemiec zmalał o 0,4 proc. Korelacja dynamiki polskiego i niemieckiego eksportu towarów jest dziś ujemna, podczas gdy w ostatnich kilkunastu latach była na ogół wyraźnie dodatnia.

W 2023 r., gdy zapaść w niemieckim przemyśle trwała w najlepsze, Polska po dwóch latach przerwy zdołała zwiększyć swój udział w globalnym eksporcie towarów. Według danych UNCTAD, czyli agendy ONZ ds. handlu i rozwoju, udział ten wzrósł z 1,45 proc. do 1,6 proc. Tak wysoki nie był nigdy wcześniej. Co prawda udział Niemiec też wzrósł – z 6,7 do 7,1 proc. – ale w tym przypadku wynikało to przede wszystkim z tego, że globalny eksport skurczył się bardziej niż niemiecki. Tymczasem polskie firmy zdołały zagraniczną sprzedaż zwiększyć o 3 proc. (licząc w euro) lub o niemal 6 proc. (licząc w dolarach) pomimo tej globalnej dekoniunktury.

Jednym z wyjaśnień tego stanu rzeczy jest duża dywersyfikacja branżowa polskiego przemysłu oraz postępująca dywersyfikacja geograficzna eksportu. W 2023 r. sprzedaż towarów z Polski (liczona w euro) poza UE zwiększyła się o niemal 7 proc., a do innych państw UE o niespełna 2 proc. Co ciekawe, eksport Polski do Niemiec wzrósł nieco bardziej niż ogółem do UE: o 3,5 proc.

Wahania cen po pandemii zamazują obraz

Te ostatnie dane dotyczą wyników handlu zagranicznego w ujęciu nominalnym, co może być zwodnicze ze względu na potężne wahania cen z ostatnich lat i związane z tym zmiany terms of trade (relacji cen towarów eksportowanych i importowanych przez dany kraj). Rozluźniające się związki Polski z Niemcami lepiej ilustrują dane, które dostępne są również w ujęciu realnym, np. wyniki produkcji przemysłowej.

Podczas gdy produkcja sprzedana przemysłu przetwórczego (czyli bez energetyki, górnictwa itp.) w Niemczech jest, jak już pisaliśmy, o 12 proc. poniżej poziomu sprzed pandemii, to w Polsce jest o 17 proc. wyższa. Ta różnica w dużej mierze powstała w latach 2021-2022, gdy nad Wisłą trwał produkcyjny boom związany najpierw z popytem na dobra trwałego użytku, a następnie z kumulacją zapasów przez firmy na całym świecie. Od mniej więcej dwóch lat produkcja w polskim przetwórstwie stoi w miejscu.

Dla naszych rozważań kluczowe jest pytanie, czy ta stagnacja z ostatnich lat jest konsekwencją recesji w przemyśle niemieckim. Odpowiedź brzmi: tylko częściowo. Większe znaczenie ma prawdopodobnie to, że ustąpiły czynniki, które pchały polską produkcję w górę po pandemii. Popyt gospodarstw domowych na dobra trwałego użytku zmalał, zatrzymał się wzrost populacji Polski związany z napływem uchodźców z Ukrainy, a globalny cykl kumulacji zapasów dobiegł końca. To, że produkcja nie wróciła mimo to do poziomu sprzed pandemii – ani tym bardziej nie spadła niżej, jak w Niemczech – pokazuje, że polski przemysł ma swoje silniki, które działają niezależne od sytuacji w przemyśle niemieckim.

Zbieramy owoce zagranicznych inwestycji

To ostatnie zjawisko było wyraźnie widoczne już przed wybuchem COVID-19, gdy aktywność w przemyśle Polski i Niemiec zaczęła się wyraźnie rozjeżdżać. Ekonomiści z banku PKO BP w raporcie z maja 2022 r. pisali o tym tak: "wysoka konkurencyjność, duża dywersyfikacja i rosnąca złożoność polskiej gospodarki uniezależniają ją w dużym stopniu od losów niemieckiej gospodarki". Zwracali uwagę na to, że rozbieżność wyników polskiej i niemieckiej gospodarki wynika m.in. z mniejszej zależności Polski od koniunktury w Chinach, a także z dużego napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych nad Wisłę w poprzednich latach. Ten ostatni czynnik sprawił, że w Polsce wyraźnie rozwinęły się branże, których eksport dzisiaj kwitnie, np. produkcja baterii i akumulatorów (Polska zajmuje pod tym względem drugie miejsce na świecie po Chinach). W rezultacie polski przemysł korzysta na zwrocie ku elektromobilności, podczas gdy niemiecki ma trudności, aby się do tego trendu dostosować.

Choć szybki wzrost płac i wysokie ceny energii w Polsce sprawiają, że sporo się ostatnio słyszy o tym, że tracimy atrakcyjność dla zagranicznych inwestorów, w rzeczywistości napływ BIZ trwa w najlepsze. Z danych UNCTAD wynika, że wartość realizowanych w Polsce inwestycji zagranicznych typu greenfield (czyli od zera) utrzymuje się na podwyższonym poziomie, wyższym niż kiedykolwiek przed 2018 r. Z kolei firma doradcza EY w majowym raporcie o BIZ w Europie wskazywała, że szczególnie duże zainteresowanie inwestycjami w Polsce wykazują właśnie firmy przemysłowe. W 2023 r. takich inwestycji ogłoszono o 17 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wyraźnego ożywienia w polskim przemyśle, szczególnie tym zorientowanym na eksport, trudno oczekiwać w warunkach stagnacji w globalnym handlu. Ale słabość gospodarki Niemiec, choć pozostają naszym głównym partnerem handlowym, sama w sobie nie jest już dla Polski istotną barierą rozwoju.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(137)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Inkwizytor
3 miesiące temu
Jeżeli koalicja 13.12 nie zatrzyma głównych inwestycji CPK, port kontenerowy itp. to niedługo Niemcy będą do nas przyjeżdżać zbierać truskawki, wiśnie, jabłka itp.
Adam L.
3 miesiące temu
Decoupling jak najbardziej wskazany. Filie niemieckich koncernów zużywają polskie zasoby ludzkie, energie, surowce podnosząc ceny dla naszych przedsiębiorstw. Największą wartość dodaną tworzą w Niemczech. Poza polskimi przedsiębiorcami, powinny być preferowane inwestycje z Azji i Usa które w Polsce tworzyłyby centra na Europę
Tomek D.
3 miesiące temu
Budujecie lepszą infrastrukturę wokół Kielc ? Czy trzeba wam zabronić kupowania tutaj swoich kolejnych mieszkań- pustostanów,żebyście cen nie windowali !!! Gdzie wy macie sumienie?! za minimalną krajową ( nawet 0,5 m/2 mieszkania w Kielcach nie kupisz a taka pensja jest tutaj najczęstsza....)
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Przedsiębiorc...
3 miesiące temu
Jakbyśmy mieli CPK to byśmy byli potęgą
PRAWDA
3 miesiące temu
Kraje Międzymorza powinny zdywersyfikować gospodarkę od ełropy zachodniej od Niemiec szukać nowych rynków zbytu dla towarów usług kapitału w Afryce,Azji, Ameryce Łacińskiej, Oceani
Herr tusk
3 miesiące temu
Ten udział jest tak samo polski jak polskie obozy koncentracyjne to tylko udział zagranicznych koncernów działających na terenie polskiej kolonii.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (137)
Pezio
3 miesiące temu
Organizacja i ekologia. Na tym teraz robi się kasę. Ale eksport musi patrzeć na sytuację na rynkach w każdym aspekcie. Nie wystarczy jednorazowe rozeznanie. Tu potrzebni stali obserwatorzy w miejscu zbytu. Aby szybko reagować na potrzeby rynków zagranicznych. Jak to jest ważne widzimy po samochodach elektrycznych z Chin. Bądźmy bardziej wyważeni ale konsekwentni.
Beza
3 miesiące temu
Elastyczność w dzisiejszych czasach popłaca. Rynek trzeba czuć i i mieć oczy jak kameleon. I sympatię do konsumenta.
Amber Gold
3 miesiące temu
Jak to możliwe że rządzi Tusk a luzują się więzi między polską a niemiecką gospodarką?
Lis
3 miesiące temu
Jankesi zarabiają na naszych portach.
obywatel
3 miesiące temu
Nawet tusk nie zdołał wyhamowac polskiej gospodsarki. Zdołał zdołał. Gdyby nie tusk to eksport byłby duzo wyzszy. Musicie tiuskowi znów dac jakis medal
...
Następna strona