Wyniki najnowszych badań omawia wtorkowa „Gazeta Wyborcza”. Mowa o analizie "The relation between inequality and intergenerational class mobility" badaczy z Uniwersytetu w Bremie. Socjologowie przeanalizowali związki między nierównościami a mobilnością społeczną na bazie danych z 39 krajów pod kątem dochodów i edukacji.
Wnioski? Im większe różnice w dochodach i wykształceniu pomiędzy dwoma klasami, np. kadrą kierowniczą wyższego szczebla a wykwalifikowanymi pracownikami, tym mniejsze szanse na to, że dzieci tych drugich kiedykolwiek będą kierować ludźmi, zaś dzieci wyższej kadry kierowniczej kiedykolwiek spadną do niższej grupy zawodowej – czytamy w „Wyborczej”.
Nierówności nie powodują, że ludzie starają się bardziej i są bardziej społecznie mobilni. Przeciwnie: w krajach o większych nierównościach mobilność ekonomiczna jest mniejsza.
Zobacz także: 500+. Zobacz, ile dostają rodzice w innych krajach
Spośród 39 krajów najniższy poziom nierówności - i jednocześnie najwyższą mobilność społeczną - stwierdzono na Islandii oraz w Danii, Norwegii i Nowej Zelandii. Drugi biegun - kraje nierówne i o najniższej spośród analizowanych społecznej mobilności międzypokoleniowej - to Chile, Portugalia i Polska.
Coraz częściej zauważa się także, że nierówności mają negatywny wpływ na wzrost gospodarczy i mogą powodować utratę talentów.
Czytaj także: Nierówności dochodowe. Polska na szarym końcu Europy
W kraju, w którym wykształcenie - jak choćby studia w USA na którymś z uniwersytetów z Ivy League - i kariera są zależne od pieniędzy rodziców, częściej będzie awansować mniej utalentowane dziecko zamożnych rodziców, podczas gdy tych o większych talentach, ale niższym kapitale społeczno-ekonomicznym nie dostrzeżemy – czytamy w dzienniku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl