Dwa najbiedniejsze regiony w Unii należą do Bułgarii i do Francji. Na północnym zachodzie Bułgarii na mieszkańca przypada rocznie 5,4 tys. euro produktu krajowego brutto rocznie. To zaledwie 32 proc. średniej unijnej mierzonej w standardzie siły nabywczej - podaje Eurostat, powołując się na dane za 2019 rok.
Zaledwie 32 proc. unijnej średniej wypracowuje także przeciętny mieszkaniec wyspy Majotta, zamorskiego terytorium Francji.
A najbogatsi? Przed wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej było to londyńskie City. Teraz palmę pierwszeństwa przejął Luksemburg (260 proc. unijnej średniej). Ponad 200 proc. unijnej średniej wypracowują także mieszkańcy: Pragi, Brukseli oraz dwóch regionów w Irlandii. Niewiele gorszy wynik ma Hamburg (195 proc.).
Jak wyjaśnia Eurostat, wysoki PKB na mieszkańca w tych regionach można częściowo wytłumaczyć dużym napływem pracowników dojeżdżających do pracy (Luksemburg, Praga, Bruksela i Hamburg), a także dużymi aktywami kapitałowymi przedsiębiorstw międzynarodowych, które mają tam siedzibę (regiony w Irlandii).
Jak radzi sobie Polska? Wciąż należymy do biedniejszej części Europy, poza wyjątkami - Dolnym Śląskiem i przede wszystkim Warszawą. Mieszkańcy regionu warszawskiego stołecznego wypracowują 160 proc. średniego unijnego PKB mierzonego w standardzie siły nabywczej. Warszawa to europejska stolica z prawdziwego zdarzenia. To zagłębie biurowe, finansowe, swoje siedziby ma tu wiele międzynarodowych korporacji. Wielkie fabryki i międzynarodowy biznes coraz mocniej przyciąga też Dolny Śląsk, położony w otoczeniu Niemiec i Czech.
Reszta kraju pozostaje w tyle. Jeśli weźmiemy pod lupę województwa, okazuje się, że aż w dziesięciu z nich wynik nie przekracza 65 proc. (czyli zostały zaklasyfikowane przez Eurostat jako najbiedniejsze w UE).
Najgorzej wypadają województwa lubelskie i warmińsko-mazurskie, które "wyrabiają” zaledwie 50 proc. unijnej średniej. Niewiele lepiej jest w województwach: podkarpackim (51 proc.), podlaskim (52 proc.), świętokrzyskim (52 proc.), a także opolskim (57 proc.), kujawsko-pomorskim (58 proc.) oraz lubuskim (59 proc.).
Dobra wiadomość jest taka, że wszystkie województwa gonią unijną średnią. Jednak w niektórych przypadkach tempo jest bardzo powolne. Podczas gdy region warszawski stołeczny w ciągu ostatniej dekady poprawił swój wynik względem unijnej średniej o 20 pkt. procentowych (z 140 proc. w 2010 roku do wspomnianych 160 proc.), a Wielkopolska o 13 pkt. procentowych (z 66 proc. do 79 proc.), świętokrzyskie urosło jedynie o 3 pkt. procentowe, a warmińsko-mazurskie o 4 pkt. procentowe.
Warszawa rozpędza się, zostawiając biedniejsze regiony w tyle. W 2010 roku różnica między regionem stołecznym a najbiedniejszym województwem wynosiła 96 pkt. procentowych - stolica "wyrabiała" 140 proc. średniej unijnej, a lubelskie 44 proc. Dziś ta różnica wynosi już 110 pkt. procentowych.
Zobacz też: Szczepionki z Chin częścią większego pakietu? "Obie strony już dawno to sobie policzyły"
Komu w UE najbardziej się poprawiło? Wynik Warszawy jest całkiem imponujący, jednak zdecydowanymi zwycięzcami są dwa wspomniane już regiony w Irlandii – na południu oraz na wschodzie kraju, które zwiększyły swój wynik w odniesieniu do unijnej średniej aż o 117 oraz 48 pkt. proc. Niektórym zaś istotnie się pogorszyło - Groningen w Holandii zanotowało spadek o 39 pkt. procentowych (ale i tak znajduje się powyżej średniej z wynikiem 116 proc.).