W środę i czwartek odbywa się w Warszawie konferencja poświęcona budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Wezmą w niej udział przedstawiciele kilkunastu państw, m.in. wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz stanu Mike Pompeo, a także premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Konferencja budzi wiele kontrowersji. Eksperci wskazują, że niepotrzebnie zaangażowaliśmy się w organizację imprezy, która wciąga Polskę w konflikt z Iranem. Przedstawiciele tego kraju nie zostali zaproszeni. Teheran groził Polsce konsekwencjami dyplomatycznymi w związku z całym przedsięwzięciem. Ambasador Iranu otwarcie mówił, że jest to konferencja wymierzona przeciwko jego krajowi.
Z biznesowego i gospodarczego punktu widzenia konflikt z Iranem nie jest nikomu na rękę. Choć nie jest to jeden z głównych partnerów Polski, wkład w eksport i import jest liczony w setkach milionów złotych. Zgodnie z danymi Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) mamy dodatni bilans w handlu z Iranem. W 2017 roku wysłaliśmy do tego kraju towary o wartości 520 mln zł, sprowadzając produkty za 360 mln zł.
Wśród towarów sprowadzanych z Iranu są m.in. pistacje. To ich największy producent. Przez sankcje kilka lat temu światowe ceny pistacji wzrosły o blisko 40 proc.
Polski biznes w Iranie
Iran był w przeszłości na liście rządu jako jeden z pięciu najbardziej perspektywicznych na świecie rynków do rozwoju polskiej gospodarki (obok Algierii, Indii, Meksyku i Wietnamu). Za branże z potencjałem uznawane są sektory: rolno-spożywczy, kosmetyczny i farmaceutyczny, maszyn górniczych, transportowy, chemii budowlanej, meblowy, sprzętu medycznego, materiałów budowlanych i dekoracyjnych, odzieżowy, sprzętu RTV i AGD oraz turystyczny.
Można powiedzieć, że jest to kraj nie tylko pistacjami, ale i ropą oraz gazem płynący. Paliwa z tego kierunku sprowadzały m.in. polskie państwowe firmy jak PGNiG czy PKN Orlen, choć na początku tego roku pierwsza z nich ogłosiła, że rezygnuje ze współpracy z Iranem. Jednak nie tylko ropa jest łącznikiem biznesu między naszymi krajami.
Wawel, Orlen, Ursus, firmy kosmetyczne, przedstawiciele branży meblarskiej czy energetycznej są obecne w Iranie. Duże i znane marki, ale też dziesiątki małych na sankcjach forsowanych przez Stany Zjednoczone mogą tylko stracić.
Pod koniec 2016 roku umowy z Iranem miały już zawiązane Ursus, Jenox Akumulatory czy narodowe Centrum Badań Jądrowych. Od lat na rynek irański eksportowane są również polskie słodycze, a zwłaszcza krówki, które tam są przysmakiem. W Iranie można kupić choćby czekoladę krakowskiej firmy Wawel. Rynek okazał się tak istotny, że firma postarała się o specjalny certyfikat potwierdzający, że dany produkt jest zgodny ze zwyczajowym muzułmańskim prawem czystości - więcej o tym przeczytasz w money.pl.
Gospodarczy obraz Iranu
Gospodarka Iranu opiera się na usługach, a także w znacznym stopniu na eksporcie ropy naftowej. Jest w czołówce krajów Bliskiego Wschodu o największym wydobyciu surowca. Głównymi gałęziami przemysłu są: produkcja ropy naftowej i gazu ziemnego, przemysł petrochemiczny, produkcja nawozów sztucznych, produkcja tekstyliów, produkcja cementu i materiałów budowlanych oraz przetwórstwo żywności.
Iran plasuje się pod koniec drugiej dziesiątki krajów pod względem zarówno powierzchni (1,63 mln km kwadratowych) jak i ludności (około 78 mln). Gorzej wypada w rankingu pod względem finansowym. Jako gospodarka rocznie wytwarza produkt krajowy brutto na poziomie około 430 mld dolarów. Dla porównania, polskie PKB na koniec 2017 roku wynosił 524,4 mld dolarów.
Dobrym wskaźnikiem zamożności kraju jest PKB na mieszkańca. W Iranie jest to niecałe 5300 dolarów. Przeciętny Polak jest blisko trzykrotnie bogatszy. Na razie nie zapowiada się też, by gigantyczna przepaść miała zostać zasypana. Według ostatnich danych gospodarka Iranu rośnie w skali roku o 1,8 proc., a polska o 5,1 proc.
Iran od lat ma dosyć duże bezrobocie. Od dekady przekracza 10 proc. Ostatnie dane mówią o około 12 proc. Irańczycy muszą się też mierzyć z bardzo szybko rosnącymi cenami. Inflacja sięga już 40 proc., choć jeszcze rok temu była w okolicach 10 proc. Towarzyszą temu wysokie stopy procentowe. Podczas gdy w Polsce główna stawka wynosi 1,5 proc., tam jest blisko 20 proc. Kredyty są więc mało dostępne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl