W 2016 r. około 40 proc. nierówności dochodowych w Polsce można było wyjaśnić nierównością szans, a sześć lat później już około połowę – to jeden z wniosków z cyklicznych badań prowadzonych przez ekonomistów z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) oraz Banku Światowego. Właśnie ukazał się raport z wynikami najnowszej rundy tych badań, z przełomu 2022 i 2023 r.
Badanie zostało przeprowadzone w większości spośród niemal 40 krajów, w których działa EBOR. Wzrost nierówności szans w analizowanym okresie nastąpił w większości z nich. Tyle, że w wielu przypadkach nie jest to zaskoczeniem. Inaczej jest w Polsce i części innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Owoce wzrostu gospodarczego nie są sprawiedliwie dzielone
Z badań ogólnoświatowych wynika, że rozwój gospodarczy (wzrost PKB na mieszkańca) do pewnego momentu idzie w parze ze wzrostem nierówności szans. Ale po przekroczeniu pewnego poziomu rozwoju, te nierówności zaczynają maleć. Może to wynikać z tego, że nierówności szans uchodzą za niesprawiedliwe, zamożne kraje dążą więc do ich wyeliminowania.
W krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym właśnie w Polsce, nierówności szans zwiększyły się w latach 2016-2022 pomimo wzrostu PKB per capita w tym okresie. W rezultacie nierówności są większe, niż można by oczekiwać przy obecnym poziomie rozwoju gospodarczego tych państw.
Nierówność szans w badaniu EBOR i BŚ zdefiniowana jest jako ta część zróżnicowania dochodów mieszkańców kraju, która wynika z czynników poza ich kontrolą, takich jak płeć, miejsce urodzenia (wieś czy miasto) oraz status rodziców (poziom wykształcenia, miejsce zatrudnienia oraz liczba książek w domu rodzinnym).
W Polsce, jak wyliczyli autorzy raportu, te okoliczności urodzenia tłumaczą nieco ponad połowę zróżnicowania dochodów gospodarstw domowych (dotyczy to zróżnicowania dochodów ze wszystkich źródeł, nie tylko z pracy, i zastosowaniem skali ekwiwalentności, czyli z uwzględnieniem faktu, że koszt utrzymania kolejnych osób w gospodarstwie domowym jest mniejszy).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W Polsce status rodziców (zdefiniowany jak wyżej – przyp. red.) odpowiada za 77 proc. całkowitych nierówności szans, miejsce urodzenia za 18 proc., a płeć za pozostałych 5 proc." – wyliczają ekonomiści z EBOR-u i Banku Światowego.
Dalej zastrzegają jednak, że stosunkowo małe znaczenie płci wynika z tego, że nierówności dochodowe były mierzone na poziomie gospodarstw domowych. To oznacza, że poziom dochodów większości kobiet jest w dużej mierze zależny od dochodów ich partnerów.
Ciekawostką jest, że w całej próbie uwzględnionych w badaniu państw wspomniana liczba książek w domu rodzinnym jest bardzo silnie skorelowana z dochodami w dorosłości. Przykładowo, wśród 20 proc. osób o najniższym poziomie dochodów ponad połowa wskazuje, że w dzieciństwie w ich domu było co najwyżej 10 książek (innych niż podręczniki). Wśród 20 proc. osób o najwyższym poziomie dochodów tak małą liczbę książek w dzieciństwie miało niespełna 30 proc. "To, czy osoba miała w dzieciństwie do dziesięciu książek w 94 proc. tłumaczy, w jakim percentylu dochodowym znajdzie się jej gospodarstwo domowe w dorosłości" – wskazują autorzy.
To sugeruje, że dla pozycji społecznej w dorosłości ważny jest nie tylko poziom wykształcenia rodziców, ale też poziom ich szeroko rozumianego kapitału kulturowego.
W Czechach i w Niemczech nierówności są bardziej sprawiedliwe
W świetle raportu EBOR-u i BŚ, Polska należy do państw, w których nierówności dochodowe są niskie, ale zdeterminowane okolicznościami urodzenia. W tej grupie są też m.in. Węgry, Słowacja, Litwa i Estonia. Dla porównania, Niemcy i Czechy są wśród państw, gdzie nierówności dochodowe są niskie i są przede wszystkim skutkiem różnic w umiejętnościach mieszkańców i wysiłku włożonego przez nich w naukę i pracę.
Wysoki poziom nierówności szans nad Wisłą to zjawisko niepokojące. Powodów jest kilka. Po pierwsze, jak tłumaczą autorzy raportu, "nierówność szans jest ekonomicznie nieefektywna, ponieważ sprawia, że ludzie nie mają możliwości najlepszego wykorzystania swoich umiejętności albo zrealizowania swoich pomysłów biznesowych". Skutkiem może być spirala narastających nierówności dochodowych i nierówności szans. To na dłuższą metę może negatywnie wpływać na tempo rozwoju gospodarczego, szczególnie w okresie szybkim zmian technologicznych.
"Nierówność szans oznacza, że duża część populacji ma ograniczone możliwości nabywania nowych umiejętności potrzebnych do wspierania innowacji technologicznych" - wskazują autorzy analizy.
Na tym jednak nie koniec negatywnych skutków silnego uzależnienia wyników w dorosłości od warunków życia w dzieciństwie.
Nierówność szans może też prowadzić do utraty wiary w instytucje gospodarcze i polityczne. Może podkopać wiarę ludzi w to, że ciężka praca – a nie na przykład koneksje polityczne – są kluczowe dla sukcesu w życiu – tłumaczą autorzy raportu.
To z kolei może prowadzić do spadku poparcia dla demokracji i gospodarki rynkowej, co może zablokować reformy potrzebne do podtrzymania wzrostu gospodarczego.
We wrześniowym wywiadzie dla money.pl mówili o tym Paweł Bukowski i Jakub Sawulski, autorzy (wraz z Michałem Brzezińskim) opublikowanej niedawno książki "Nierówności po polsku". "Wysokie nierówności narosłe w Polsce w ciągu ostatnich 30 lat zaczynają nam się replikować. Znacząco pogłębiają nierówności szans, a to będzie hamowało nasz wzrost gospodarczy w przyszłości" – tłumaczyli. Cały wywiad poniżej.
Polska to kraj niskich nierówności? Zależy, jak mierzyć
Raport EBOR-u i Banku Światowego, choć zawiera pewne niepokojące wnioski, i tak maluje stosunkowo optymistyczny obraz rozwarstwienia w Polsce. To wynik tego, że nierówności dochodowe mierzy na podstawie danych ankietowych, których wiarygodność jest kwestionowana przez naukowców zajmujących się tym zagadnieniem. W świetle innych danych Polska nie zalicza się do krajów o niskim poziomie rozwarstwienia dochodowego.
Autorzy raportu policzyli współczynnik Giniego, popularną miarę nierówności, na podstawie danych z ankietowych badań. Podobnie (na większej próbie) nierówności mierzy GUS. Stąd oficjalne dane również wskazują na to, że Polska jest krajem o niskim poziomie zróżnicowania dochodów. W 2023 r. współczynnik Giniego wzrósł wprawdzie po raz pierwszy od 2019 r., ale pozostał niski w ujęciu historycznym oraz na tle UE. Wyniósł 27 pkt. przy unijnej średniej na poziomie 29,6 pkt.
Naukowcy badający nierówności, w tym autorzy wspomnianej wyżej książki, uważają jednak, że dane pochodzące z ankiet nie doszacowują dochodów zamożnych gospodarstw domowych. Nierówności mierzone na podstawie danych z zeznań podatkowych są zaś wyraźnie większe.
Sami Polacy nie uznają jednak rozwarstwienia dochodowego za równie poważny problem co inne nacje. Z tezą, że "przepaść między bogatymi a biednymi w moim kraju powinna zostać zmniejszona" zgadza się (w tym zdecydowanie) 61 proc. polskich respondentów. Ten odsetek nie jest niższy w żadnym innym państwie uwzględnionym w badaniu (wykres powyżej).
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl
Autor artykułu 10 października będzie prowadził seminarium Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN oraz Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego na temat książki "Nierówności w Polsce".