Niemiecki dziennik, pisząc o zerwanej umowie, powołał się na źródła, które znają sprawę. Według informacji "Handelsblatt" powodem wycofania z umowy mają być oczekiwania cenowe polskiej strony, które "z niemieckiego punktu widzenia są całkowicie przesadzone".
Media: Berlin wycofuje się z umowy z Polską
Niemieckie media donoszą, że chodzi o cenę nawet "dziesięciokrotnie wyższą" niż zwykle.
Rozmowy dwustronne wciąż trwają - tak na pytania money.pl o losy wspólnego projektu odpowiedziało Federalne Ministerstwo Obrony Niemiec.
Resort skomentował też krótko sprawę na Twitterze, pisząc, że Polska i Niemcy ciągle podtrzymują pomysł naprawy czołgów Leopard 2.
Jak informuje jednak niemiecki dziennik, nowoczesne czołgi Leopard mają być naprawiane w Niemczech i prawdopodobnie na Litwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ministerstwo Obrony Narodowej nie odpowiedziało na nasze pytania w tej sprawie. Wiceminister Wojciech Skurkiewicz odesłał nas do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ta nie komentuje "niepotwierdzonych informacji publikowanych w prasie niemieckiej".
Polska Grupa Zbrojeniowa dodaje jednocześnie, że "podtrzymuje swoją pełną gotowość do przyjęcia pierwszych czołgów z rodziny Leopard na serwis, w celu ich usprawnienia i przywrócenia sprawności bojowej"
PGZ podkreślała wielokrotnie podczas spotkań ze stroną niemiecką, że naprawy te będą możliwe wyłącznie w przypadku zapewnienia niezbędnych części zamiennych, których głównym producentem są przedsiębiorstwa niemieckie - komentuje w oświadczeniu wysłanym money.pl Beata Perkowska z PGZ.
Tomasz Siemoniak, poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister obrony narodowej, ma nadzieję, że sprawa jest jeszcze otwarta.
- Nie znamy wszystkich faktów. Być może to, o czym teraz słyszymy, to element pewnej gry negocjacyjnej. Byłoby źle, gdyby ten projekt upadł. Liczę jednak na to, że uda się doprowadzić sprawę do satysfakcjonującego finału - mówi były minister obrony narodowej money.pl.
Generał Mirosław Różański, emerytowany dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. w rozmowie z nami mówi, że jeżeli informacje niemieckich mediów potwierdziłyby się, to byłaby to wizerunkowa i gospodarcza katastrofa.
Jeżeli porozumienia nie będzie, to będzie to świadczyło o nieumiejętności negocjacji ze strony Polski. Nie powinniśmy zamykać sobie szans na realizację tego przedsięwzięcia przez fobie antyniemieckie, którymi kierują się politycy PiS na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Chciałbym się mylić, myśląc, że to leżałoby u podstaw ewentualnego braku porozumienia. Kierując się interesem gospodarczym, trzeba powiedzieć wprost: rezygnacja z tego projektu jest irracjonalna - mówi gen. Mirosław Różański.
Andrzej Kiński, redaktor naczelny miesięcznika "Wojsko i Technika", uważa, że Polska jest najlepszym miejscem do serwisowania niemieckiej produkcji czołgów rodziny Leopard 2 używanych przez Siły Zbrojne Ukrainy.
- Chodzi nie tylko o lokalizację naszego kraju, ale też dostępną u nas infrastrukturę i wykwalifikowany personel. Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy z Gliwic modernizują wspólnie z niemieckimi i polskimi partnerami czołgi Leopard 2A4 do standardu 2PL/PLM1 na potrzeby Wojska Polskiego. Firma ma więc już zaplecze techniczne i doświadczone kadry, potrzebne do obsługi Leopardów 2. Z kolei poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne wykonują przeglądy i naprawy zespołów napędowych tych czołgów. Dla wszystkich stron logiczne byłoby więc, aby Polska realizowała ten projekt - przekonuje ekspert.
Inne zdanie w tej kwestii ma pułkownik rezerwy Artur Goławski. Uważa, że gdyby te plany nie zostały zrealizowane, Polska na tym nic nie straci.
Polskim zakładom nie brakuje zamówień, głównie tych rządowych, więc mają co robić - przekonuje wojskowy.
Niemcy mają alternatywę
Leopardy już biorą udział w ukraińskiej kontrofensywie. "Handelsblatt" donosi, że według ekspertów około połowa dostarczonych czołgów Leopard jest już uszkodzona.
Thomas Bagger, niemiecki ambasador w Warszawie, powiedział Bloombergowi już w połowie czerwca, że umowa na remontowanie na terenie Polski czołgów Leopard przekazanych Ukrainie, powinna być gotowa w nadchodzących dniach, przed szczytem NATO w Wilnie. Tak się jednak nie stało.
Co więcej, niemiecki dziennik teraz donosi, że Berlin już ma alternatywę. Czołgi mogłyby teraz zostać wyremontowane w samej Ukrainie. W tym celu Niemcy mogą współpracować z ukraińską firmą zbrojeniową Ukroboronprom. Państwowa firma, zatrudniająca ponad 60 tys. pracowników, utrzymuje wiele lokalizacji na zachodzie kraju, które do tej pory były chronione przed rosyjskimi nalotami - informuje "Handelsblatt".
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl