Jak informuje RMF FM, polscy dyplomaci wysłali w tej sprawie do Komisji Europejskiej list z wyjaśnieniami.
O co chodzi? Unijne prawo mówi jasno: jeśli biuro podróży nie zorganizuje opłaconej wycieczki, to ma 14 dni na zwrot pieniędzy klientowi. Polska jednak z powodu epidemii przedłużyła ten okres do 180 dni, czyli 6 miesięcy.
Właśnie dlatego Bruksela poprosiła nasz kraj o wyjaśnienia. Na razie nie ma więc decyzji o wszczęciu jakiegokolwiek postępowania o naruszenie unijnych przepisów. Wiele jednak może zależeć od tego, jak Polska wytłumaczy taką zmianę w przepisach.
Nasi dyplomaci przekonują, że inne kraje Unii o wiele bardziej naruszają unijne prawo. "Położyły przede wszystkim nacisk na to, żeby uratować płynność firm turystycznych" - tak mają brzmieć wyjaśnienia Polski.
Jako przykład podana jest Belgia, która pozwoliła na zwrot nie gotówki, a bonu na inną imprezę turystyczną. W Polsce klientowi przysługuje wybór. Jeśli tylko chce, może zażądać zwrotu pieniędzy.
Na razie w sprawie nie widać końca. Unia musi zebrać wyjaśnienia nie tylko od Polski, ale od wszystkich krajów członkowskich. Dopiero później zadecyduje o ewentualnych dalszych krokach.
Polacy są jednak spokojni. "Nowe przepisy w Polsce starają się jak najbardziej respektować i prawa konsumentów i prawa biur podróży" - twierdzą, cytowani przez RMF FM.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl