Scenka z ostatnich dni z Wielkiej Brytanii: premier Boris Johnson organizuje konferencję w londyńskim szpitalu Whipps Cross University Hospital. Na korytarzu natyka się na Omara Salema, ojca siedmiodniowej dziewczynki.
- Nie ma wystarczającej liczby ludzi na oddziale, brakuje lekarzy, brakuje pielęgniarek, to nie jest dobrze zorganizowane! Służba zdrowia jest niszczona! - mówi podniesionym głosem zdesperowany mężczyzna.
Wielka Brytania to bogaty kraj, wydaje wielkie pieniądze na służbę zdrowia, mówimy o szpitalu w stolicy państwa, a brzmi to tak, jakby mogło rozegrać się gdziekolwiek w Polsce. I rzeczywiście - według danych Eurostatu wielkiej różnicy między Polską a Wyspami nie ma. Wynika z nich wręcz, że poziom polskiej służby zdrowia jest lepszy niż w niejednym europejskim kraju.
Zobacz też: NIK: trudna sytuacja szpitali. "Bez zwiększenia nakładów niewiele się zmieni"
Te życia można było uratować
Świadczą o tym statystyki zgonów, których można było uniknąć. Polska wypada tu nieźle. Według najnowszych dostępnych danych Eurostatu (czyli za 2016 rok), w ciągu roku umiera w naszym kraju 115 tys. osób w wieku poniżej 75 lat, które mogłyby żyć, gdyby profilaktyka zdrowotna i służba zdrowia działały optymalnie. To 64,3 proc. wszystkich zgonów osób poniżej 75. roku życia.
Z tej liczby 73 tysiące umierają ze względu na złą profilaktykę, a 42 tysiące przez złe leczenie. To nawet więcej, niż podają lekarze rezydenci (30 tysięcy).
Te liczby szokują, ale tylko jeśli nie ma się skali porównawczej. Według danych Eurostatu jeśli chodzi o jakość służby zdrowia, zajmujemy 19. miejsce w Europie. Ale różnice do kilku wyprzedzających nas krajów są minimalne.
Przez brak dobrego leczenia umarło w Polsce wspomniane już 42 tys. osób, czyli 23,5 proc. ludzi przed 75. rokiem życia. To mniej, niż wynosi średnia dla Unii Europejskiej (24,7 proc.). Prawie na tym samym poziomie są Austria i Niemcy, a gorzej niż u nas jest na przykład w Szwecji (23,7 proc.). W tej kategorii najlepsza jest Francja, a najgorsza Turcja.
Lepiej wypadamy, jeśli popatrzy się nie tylko na jakość służby zdrowia, ale też na profilaktykę. Eurostat podaje, że na Starym Kontynencie lepszą profilaktykę i leczenie mają tylko trzy kraje: niezwykle bogaty Liechtenstein, Francja i Holandia.
Kto da więcej na służbę zdrowia?
Ugrupowania polityczne prześcigają się obecnie w licytacji, jaki procent PKB wydadzą w przyszłości na służbę zdrowia. Dla pielęgniarek i lekarzy to oczywiście dobry prognostyk (bo oznacza wyższe zarobki), jeśli wierzyć w obietnice. Dane z innych krajów pokazują, że to jednak nie tylko pieniądze decydują o jakości leczenia. W dużo bogatszych od nas krajach system wcale działa nie lepiej.
Co więcej, na koniec czerwca 2019 r. w Niemczech brakowało w służbie zdrowia aż 3,2 proc. pracowników, podobnie jak w Wielkiej Brytanii, a w Holandii - 2,8 proc. W Polsce zaledwie 0,7 proc.
To prawda, że w gospodarce generalnie brakuje rąk do pracy, ale te liczby oznaczają, że służba zdrowia, mimo wielkich pieniędzy, nie jest w stanie zaoferować w tamtych krajach na tyle atrakcyjnych warunków pracy, by zapewnić dobrą opiekę pacjentom w zamian za przymusowo opłacaną składkę. Może więc jednak nie o ilość pieniędzy chodzi, ale o samą konstrukcję systemu?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl