"Według danych KGP w 2019 r. na polskich drogach zginęło blisko 3 tys. osób. Z kolei z raportu Europejskiej Agencji Środowiska z tego samego roku wynika, że z powodu zanieczyszczenia środowiska w Europie co roku dochodzi do ponad 400 tys. przedwczesnych zgonów, w tym w Polsce ponad 40 tys. rocznie.
Oznacza to, że wskutek zanieczyszczenia powietrza przedwcześnie umiera w Polsce ponad 10 razy więcej osób niż wskutek wypadków drogowych" – tak zaczyna się komunikat, który zachęca do lektury najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli.
Piętnuje on różne instytucje odpowiedzialne za kontrolowanie, by do ruchu nie zostały dopuszczone pojazdy, które nie spełniają wymogów ekologicznych. I choć kompetencje rozłożone są między różne urzędy, to wspólny mianownik jest taki, że nikt nie wykonuje obowiązków w prawidłowy sposób.
Ludzie chorują, umierają – niejako w majestacie prawa.
Zajęto się energetyką, na auta nie starczyło pomysłów
NIK zauważa, że w Polsce, przy wykorzystaniu funduszy unijnych, znacznie ograniczono w ostatniej dekadzie zanieczyszczenia powietrza emitowane przez przemysł i energetykę, głównie ze względu na wymagania wprowadzone dla tego sektora na poziomie prawodawstwa unijnego. To, co udało się na "wysokim poziomie", nijak nie znajduje odzwierciedlenia na niższym, czyli dotyczącym samochodów.
Wciąż brakuje kluczowych rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby ograniczanie użytkowania najbardziej szkodliwych dla środowiska samochodów i obniżenie zanieczyszczenia tlenkami azotu, występujące szczególnie w dużych miastach, przy głównych arteriach komunikacyjnych.
Dotychczasowe działania kontrolne NIK związane z zanieczyszczeniem powietrza dotyczyły przede wszystkim skutków niskiej emisji z domowych pieców grzewczych i lokalnych kotłowni węglowych. Natomiast nie zajmowano się kolejną istotną przyczyną niedostatecznej jakości powietrza, tj. niską emisją z transportu drogowego.
W tej kontroli NIK przyjrzała się działaniom podejmowanym na terenie miast o największym natężeniu ruchu drogowego: w Warszawie, Krakowie i Łodzi, a co za tym idzie tam gdzie często przekraczane są dobowe wskaźniki zanieczyszczenia powietrza. Celem kontroli było ustalenie, czy obowiązujące regulacje prawne, rozwiązania organizacyjne i techniczne oraz działania organów administracji publicznej pozwalały na skuteczne eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów z nadmierną emisją substancji szkodliwych dla ludzi i środowiska.
Wniosek? NIK skierowała uwagi wobec wszystkich instytucji, których celem było wdrożenie odpowiednich regulacji. Minister Infrastruktury nie zapewnił kompleksowych rozwiązań w obszarze polityki transportowej dotyczących standardów kontroli emisji spalin, które pozwoliłyby skutecznie ograniczać zanieczyszczenia z transportu drogowego.
Bezczynność Ministra Infrastruktury powoduje, że pojazdy z niesprawnymi bądź usuniętymi elementami wyposażenia odpowiedzialnymi za oczyszczanie spalin, wskutek braku odpowiednich rozwiązań prawnych, umożliwiających identyfikację takich pojazdów, są przez diagnostów nadal dopuszczane do ruchu drogowego.
Urzędy miast też mogły być bardziej aktywne
Działania skontrolowanych prezydentów miast, w ramach sprawowanego nadzoru nad Stacjami Kontroli Pojazdów (SKP), były nieskuteczne i w konsekwencji w ograniczonym zakresie przyczyniały się do eliminacji z ruchu drogowego pojazdów niespełniających norm w zakresie emisji spalin.
Biorąc pod uwagę, że w Polsce aż 73 proc. samochodów ma ponad 10 lat, to nie sposób przecenić roli skutecznego nadzoru nad przeprowadzaniem przez diagnostów badań technicznych samochodów, w tym pomiaru emisji spalin.
Pole do popisu ma też Inspekcja Transportu Drogowego. Kontrole drogowe pojazdów realizowane przez Policję oraz WITD nie zapewniały eliminowania z ruchu drogowego pojazdów, których stan techniczny naruszał wymagania ochrony środowiska. Czynności w tym zakresie prowadzone były niesystematycznie, w dodatku nie w ramach codziennej służby. W wielu przypadkach do kontroli kierowano osoby nieposiadające odpowiedniego przeszkolenia specjalistycznego z zakresu ruchu drogowego.
Do oceny zanieczyszczeń spalin sporadycznie wykorzystywano posiadany sprzęt pomiarowy (przez skontrolowane jednostki Policji), a także wykorzystywano urządzenia, które nie zostały poddane obowiązkowej, okresowej kalibracji.
NIK wystosowała szereg rekomendacji dla wszystkich instytucji, które mają narzędzia do tego, by poprawiać jakość powietrza, którym oddychamy.
Aut mamy więcej niż w lepiej rozwiniętych gospodarkach
Dodajmy uczciwie, że środowisku nie pomaga rosnąca liczba pojazdów na drogach. Od przystąpienia Polski do UE liczba użytkowanych w Polsce samochodów wzrosła ponad dwukrotnie (zarejestrowano 13,3 mln używanych pojazdów pochodzących z importu), a brak polityki podatkowej zachęcającej do zakupu nowych samochodów lub spełniających wyższe normy ekologiczne skutkuje tym, że zarejestrowane w tym okresie pojazdy to w większości używane samochody importowane.
W efekcie średni wiek użytkowanych samochodów osobowych wynosi blisko 15 lat.
Na tysiąc mieszkańców zarejestowanych jest u nas 580 pojazdów. To dwa razy więcej niż w wysoko rozwiniętych państwach takich jak Niemcy czy Austria (ok. 300 pojazdów na 1000 mieszkańców).
W dodatku Polska ma jeden z najwyższych odsetków samochodów powyżej 10 lat (ok. 73 proc) w Unii Europejskiej, a wiek 35 proc. aut przekracza aż 20 lat. Stąd tak istotna dla poprawy jakości powietrza jest skuteczność systemu badań pojazdów podczas ich dopuszczania do ruchu.