Przez kilka miesięcy Polska prowadziła w niechlubnym rankingu krajów Unii Europejskiej z najwyższą inflacją. Potem, na cztery miesiące, spadliśmy na drugą pozycję.
Niestety właśnie powracamy na pozycję lidera, choć tym razem nie jesteśmy osamotnieni - towarzyszą nam Litwa i Estonia.
W sierpniu inflacja w Polsce wzrosła do 5 proc. w skali roku z 4,7 proc. przed miesiącem - podał Eurostat. Takie samo, 5-proc. tempo wzrostu cen odnotowano na Litwie i w Estonii.
W sierpniu z podium spadły Węgry, które z inflacją rzędu 4,9 proc. znalazły się na czwartej pozycji w rankingu. Co prawda wzrost cen nad Balatonem był nieco wyższy niż w lipcu, kiedy wyniósł 4,7 proc., czyli tyle samo co w Polsce, jednak wśród liderów drożyzny ceny rosły jeszcze szybciej.
To właśnie Węgry od kwietnia do czerwca były krajem z najwyższą inflacją w UE. Jednak węgierski bank centralny rozpoczął już podwyżkę stóp procentowych, co może hamować inflację. Narodowy Bank Polski na razie zwleka z takim krokiem. Na sugestię, że NBP powinien robić to samo, szef polskiego banku centralnego Adam Glapiński powiedział w czerwcu, że nie należy oglądać się na "egzotyczne banki centralne".
W sierpniu najniższą inflację odnotowano na Malcie (0,4 proc.) oraz w Grecji (1,2 proc.). W żadnym kraju UE średni poziom cen nie spadł w porównaniu z sierpniem ubiegłego roku. W strefie euro inflacja wzrosła do 3 proc. z 2,2 proc. miesiąc wcześniej, a w całej Unii Europejskiej - do 3,2 proc. z 2,5 proc.
Warto pamiętać, że Eurostat oblicza inflację nieco inaczej niż Główny Urząd Statystyczny, według którego ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w Polsce wzrosły w sierpniu średnio o 5,5 proc. w skali roku, czyli najmocniej od 20 lat. Jednak zarówno unijny urząd statystyczny, jak i GUS są zgodne co do tego, że wzrost cen w sierpniu był wyższy niż w lipcu.
Inflacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ekonomiści coraz częściej mówią, że wzrost cen w Polsce niebawem sięgnie 6 proc. Dodają, że podwyższona inflacja może pozostać z nami na lata.