Polska zdecydowała się na ustawowy zakaz importu węgla z Rosji. Nad Wisłę trafia rocznie około 9-10 mln ton węgla pochodzącego z Federacji Rosyjskiej (to ok. 20 proc. całego węgla zużywanego w Polsce). Uzależnienie od importu tego surowca od wielu lat było tematem politycznych sporów. Import nie tylko nie spadał, a tak naprawdę rósł.
W sytuacji, w której Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, temat rosyjskiego węgla wrócił z jeszcze większą siłą, ale w tym wypadku rząd wzbraniał się przed nałożeniem sankcji, zasłaniając się Unią Europejską. Teraz jednak gabinet Mateusza Morawieckiego zdecydował się na taki krok, nie oglądając się na UE.
"Powołując się na klauzulę bezpieczeństwa, poszliśmy o krok dalej. Wpisaliśmy przepisy, które blokują na poziomie krajowym import węgla z Rosji. To zostanie wpisane wprost do ustawy. Zdajemy sobie sprawę, że może budzić to wątpliwości prawne. Niestety, są uzasadnione wątpliwości, ale nie możemy dalej czekać na reakcję UE w tym zakresie" – powiedział na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller.
Polska nie musiała czekać na decyzje Brukseli
Zdaniem byłego wiceministra spraw zagranicznych i specjalisty prawa europejskiego Artura Nowaka-Fara, decyzja wcale nie wymagała akceptacji Unii Europejskiej i rząd mógł wprowadzić takie krajowe embargo wcześniej.
- Rząd mógł to zrobić, nie czekając na decyzje Unii Europejskiej. Kwestia może być interpretowana jako dotycząca bezpieczeństwa państwa, a te są wyłączone z klauzul wspólnej polityki handlowej – wyjaśnia w rozmowie z money.pl Artur Nowak-Far.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według byłego wiceministra rząd szukał sposobu, jak to zrobić. - W moim przekonaniu rząd czekał na wskazanie przez urzędników, co i jak w tym zakresie da się zrobić. Waga polityczna zakazu importu jest duża, ale w końcu okazało się, że rząd mógł wprowadzić go na poziomie krajowym ze względu na bezpieczeństwo państwa. Sposób wiec się znalazł – mówi w rozmowie z money.pl Nowak-Far.
Dlatego też, zdaniem prawnika, atak na instytucje unijne w związku z brakiem decyzji na szczeblu wszystkich państw członkowskich nie był konieczny. - Wydaje się, że ten rząd ma odruch obrzydzania sobie i innym Unii w każdym kontekście. Tutaj to się też ujawniło, ale zupełnie niepotrzebnie - podsumowuje Artur Nowak-Far.
Będzie drożej, ale nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego
Z kolei według byłego ministra gospodarki i eksperta Business Centre Club Jerzego Steinhoffa, Polska poradzi sobie bez importu rosyjskiego węgla, choć na pewno odbije się to na cenach energii. Natomiast największym problemem będzie logistyka.
- Będziemy mieli problemy logistyczne. Musimy je pokonać. Może być problem z importem zamorskim, bo przepustowość naszych portów jest ograniczona. Będziemy musieli zwiększyć, tam, gdzie to jest możliwe, wydobycie w polskich kopalniach. Trzeba pamiętać, że najlepszym sposobem pozyskiwania energii są odnawialne źródła. Jesteśmy krajem, który sobie poradzi — mówi money.pl Jerzy Steinhoff.
Redaktor naczelny portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik uważa zaś, że zakaz importu węgla z Rosji, ale bez podobnej unijnej decyzji, ma wymiar głównie symboliczny.
- Węgiel pochodzący z Rosji służy głównie dostawom na rynek prywatny do ciepłownictwa regionalnego i domów. Z tego względu do Polski będzie trafiał węgiel z różnych stron świata, może być drożej, ale nie będzie problemu z bezpieczeństwem energetycznym państwa — ocenia Jakóbik.
Publicysta energetyczny Jakub Wiech uważa, że głównym problemem w związku z decyzją rządu będzie znalezienie surowca w konkurencyjnej cenie.
- Węgiel jest surowcem dosyć prostym w składowaniu i transporcie. Co do zasady nie wymaga specjalnej infrastruktury w tym zakresie. Warto zaznaczyć, że Polska ma np. port węglowy, który może nam umożliwić odbiór surowca z różnych rynków. Problem tkwi jednak w cenie i właściwościach surowca rosyjskiego — jest on tani, Rosjanie mają go dużo, mogą przesyłać go do Polski szerokim strumieniem — wyjaśnia w rozmowie z money.pl Wiech.
Na przeszkodzie w znalezieniu korzystnego cenowo substytutu rosyjskiego węgla mogą stanąć problemy związane z pandemią COVID-19.
- Znalezienie konkurencyjnego substytutu na rynku światowym może sprawiać obecnie trudności ze względu na wciąż istniejące zaburzenia popandemiczne: wysoką cenę oraz mniejszą dostępność węgla. Dlatego też porzucenie dostaw rosyjskich wymagało użycia mechanizmów międzynarodowego prawa handlowego: mówiąc wprost, musieliśmy nałożyć embargo – tłumaczy Jakub Wiech.