Podczas konferencji prasowej Robert Telus poinformował, że rozmawiał w piątek z pięcioma ministrami z krajów frontowych: Czech, Rumunii, Bułgarii, Słowacji i Węgier, by zastanowić się, co zrobić dalej w sprawie ukraińskiego zboża.
Będą dwa listy
- Spotkanie, które dziś już przeprowadziłem, to jest spotkanie na mój wniosek. Bardzo się cieszę, że moi koledzy i moi odpowiednicy z innych krajów przyjęli to zaproszenie. Spotkaliśmy się z pięcioma krajami, Polska szósta - relacjonował. Jak mówił, rozmawiano "o naszych problemach, mamy bardzo podobne problemy". - Konkluzja naszego spotkania jest taka, że wypracujemy wspólnie list, który skierujemy do dwóch komisarzy: ds. handlu Valdisa Dombrovskisa i rolnictwa Janusza Wojciechowskiego - zapowiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak tłumaczył, sprawa ceł albo ograniczeń na granicy, które kraje przyfrontowe chcą "w jakiś sposób wprowadzić", musi być przedyskutowana z komisarzem do spraw handlu. - Drugi list skierujemy do komisarza rolnictwa. Chcemy, żeby on nas w tej sprawie wsparł - wyjaśnił minister. I dodał, że kraje te chcą też spotkać się z komisarzem ds. handlu i porozmawiać z nim, "przedstawić mu te nasze propozycje i nasze problemy.
Telus zapowiedział, że na najbliższej Radzie ds. Rolnictwa i Rybołówstwa, które odbędzie się jeszcze w kwietniu, Polska i pozostałe pięć krajów chce wystąpić z jednym stanowiskiem jako grupa. - Jeżeli występuje Polska czy Słowacja, czy którykolwiek z krajów, sam ma mniejszą siłę przebicia niż gdy wystąpimy grupą sześciu krajów, grupą tych krajów frontowych. Myślę, że będzie miało większą moc do tego, żeby wprowadzić pewne zmiany - powiedział minister rolnictwa. - Mówimy tu o wprowadzeniu pewnych zmian dotyczących tych krajów frontowych, które w tym momencie ponoszą największy koszt pomocy Ukrainie - dodał.
Minister zapowiedział też, że w najbliższym czasie będzie upubliczniona lista firm, które sprowadzały ukraińskie zboże do Polski. - To jest kwestia paru dni i uregulowań, byśmy mogli to opublikować - stwierdził. W środę portal wPolityce.pl poinformował, że dotarł do listy firm, które sprowadzały w ostatnim czasie z Ukrainy zboża i kukurydzę. Na liście - według portalu - ma się znajdować potentat na rynku rolnym holding BZK, w którego skład wchodzą m.in. "Polskie Młyny". Według portalu z holdingiem BZK mają być "związani politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego".
"Polskie Młyny", których prezesem jest Waldemar Pawlak, wydały w środę oświadczenie, w którym zapewniły, że spółka "nie importowała i nie importuje pszenicy z Ukrainy" oraz używa pszenicy "wyprodukowanej w Polsce przez polskich rolników". Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w piątek w radiu ZET pytany o opinie, że na ukraińskim zbożu zarobiły firmy związane z PSL-em, wskazał na oświadczenie "Polskich Młynów". "Oczekujemy natychmiastowych przeprosin rzecznika PiS Rafała Bochenka za pomawianie i kłamstwa w tej sprawie. Inaczej, według tego, co mówi premier Pawlak, będzie wytoczony proces" - powiedział lider PSL.
Porozumienie z Ukrainą będzie później
Zboże z Ukrainy, mimo częstszych kontroli oraz deklaracji resortu rolnictwa w tej sprawie, nadal jest kupowane przez polskie firmy. "Spekulanci są o krok przed służbami" - napisała w piątek "Rzeczpospolita", wskazując na niemożność opanowania procederu przez aparat państwa.
W piątek przedstawiciele Polski i Ukrainy mieli wspólnie podpisać porozumienie w sprawie eksportu zboża. Ten termin jednak jest już nieaktualny, o czym poinformowało w czwartek na Twitterze Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Podpisanie porozumienia zostało przełożone na poniedziałek, bo trzeba uściślić jeszcze kilka zapisów.
Robert Telus informował niedawno, że Ukraina zaproponowała, by przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć, a nawet zatrzymać całkowicie rozładunek ukraińskiego zboża w Polsce.