3,5 mld zł - tyle rząd premiera Mateusza Morawieckiego przeznaczył na program bonu turystycznego. Polaków miał zachęcić do krajowych wyjazdów, a przedsiębiorcom miał pomóc w utrzymaniu się w trudnym, pandemicznym roku. Pomógł tylko częściowo. Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Polacy wydali zaledwie 10 proc. kwoty na usługi turystyczne. Większość nie została nawet ruszona.
Założenia programu były jasne - korzystać z bonu można do 1 marca 2022 roku, później płatności nie będą możliwe. W marcu przyszłego roku skorzystać można "na zapas" i opłacić przyszłe wyjazdy, ale sezon 2022 będzie ostatnim z bonem.
Jak wynika z informacji money.pl, rząd nie planuje wydłużać działania programu. I argumentem "za" nie jest przedłużający się lockdown. Warto przypomnieć, że hotele i miejsca noclegowe zostały zamknięte w grudniu 2020 roku. Bez klientów są już blisko 5 miesięcy.
- Po licznych konsultacjach z branżą turystyczną uznaliśmy, że priorytetem powinno być wykorzystanie bonu turystycznego już podczas najbliższego sezonu wakacyjnego. I stąd lada chwila będzie promowany. Będziemy o nim przypominać, gdy tylko sytuacja epidemiczna pozwoli myśleć o regularnej turystyce - mówi money.pl Andrzej Gut-Mostowy, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
- Na ten moment nie ma decyzji, by termin funkcjonowania bonu turystycznego wydłużyć ponad marzec 2022 roku. Jeżeli po wakacjach, czyli we wrześniu i październiku, okaże się, że wciąż spora grupa środków nie została wydana, to rozpoczniemy konsultacje i analizy, czy terminy nie powinny być zmieniane. Na dziś takiej decyzji jednak nie ma - mówi.
Powody takiego stanu rzeczy? Po pierwsze, w rządzie panuje przekonanie, że czasu na wydanie środków jest wciąż dostatecznie dużo. Po drugie, od stycznia w programie zaszły zmiany, które mają ułatwić wydawanie środków - a przedsiębiorcom zarabianie.
Podczas ubiegłorocznych wakacji świadczenie dotyczyło noclegów w obiektach turystycznych oraz imprez turystycznych z minimum jednym noclegiem. Od stycznia bony mogą już służyć również do opłacania jednodniowych wycieczek wraz z wszelkimi atrakcjami przewidzianymi przez organizatorów w ramach danej oferty. Warunkiem jest objęcie pakietem minimum dwóch usług.
Jak pisaliśmy w money.pl, operatorzy turystyczni i organizacje pożytku publicznego mogą dowolnie kompletować pakiety usług, włączając w to m.in. usługi przewodnickie zarówno w miastach, jak i na górskich szlakach, przejazdy autokarem, zwiedzanie muzeów, galerii i skansenów, rejsy statkiem, zajęcia rekreacyjne oraz wiele innych aktywności turystycznych i sportowych.
Komu przysługuje bon? Świadczenie - właśnie w formie bonu turystycznego - jest przyznawane na dziecko, na które są przyznane środki z programu "Rodzina 500+". Na każde dziecko przysługuje 500 zł, a dla rodzin dzieci z niepełnosprawnościami jest przewidziany dodatek - kolejne 500 zł (co oznacza, że na wyjazdy dla dzieci z niepełnosprawnościami jest przewidziane 1 tys. zł).
Czytaj także: Rosnące ceny prądu nie robią na nich wrażenia. Polacy pokazują nam rachunki. Tak zbili opłaty
Uprawnienie można nabyć tylko do 31 grudnia 2021 roku. Dzieci, które urodzą się od grudnia 2021 do marca 2022, bonu już nie dostaną. To oznacza, że blisko 100 tys. dzieci będzie pechowe (rocznie rodzi się około 400 tys. dzieci). One urodzą się jeszcze w trakcie trwania programu, ale bez uprawnienia do środków.
Po bon trzeba wybrać się samemu - nikt go nie przygotuje wcześniej. By to zrobić, trzeba mieć profil na Platformie Usług Elektronicznych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I warto pamiętać, że za pomocą bonu można płacić wielokrotnie, aż wyczerpie się pełną kwotę.
Tymczasem Polacy już szykują się do najbliższego sezonu.
Jak wynika z najnowszych danych ZUS-u, w rękach polskich rodzin są bony o wartości ponad 900 mln zł. Do 22 kwietnia ZUS wygenerował 1,4 mln bonów na kwotę 1,22 mld zł. Z tego Polacy wydali dokładnie 311 mln. Do wydania został prawie miliard.
Media społecznościowe pełne są grup, które zbierają chętnych do wydania bonu i przedsiębiorców oferujących swoje usługi. Jedna z nich zebrała ponad 30 tys. osób, a w ostatnich tygodniach liczba zapytań o oferty rośnie. "Obozy w Polsce! Morze, góry, jeziora! Różne rodzaje zajęć!" - reklamuje się jedna z osób.
"Szukam domku nad morzem, 4 dzieci + 2 dorosłych. Zależy nam na placu zabaw i bliskości stacji PKP" - pisze jedna z mam. I w odpowiedzi dostaje kilka propozycji.
Jak wynika z informacji serwisu Nocowanie.pl - w tym roku na topie jest morze, bo właśnie tam trafia najwięcej zapytań o noclegi, które wysyłają turyści na portalu.
Szczególnie popularne jest Sarbinowo, ale cena noclegu dla jednej osoby wynosi tam tylko 43,5 zł. Trochę więcej, bo 49 zł, trzeba zapłacić za nocleg we Władysławowie, a przecież to kolejne popularne wśród turystów miasto. Inne lokalizacje są droższe. Średni koszt noclegu w Łebie, Pobierowie i Ustroniu Morskim to odpowiednio 57 zł, 61 zł oraz 51 zł.
Jak każdego roku, tak i teraz Polacy planują wypoczynek w Zakopanem. Średni koszt noclegu pod Tatrami to 57 zł od osoby. Jest to najwyższa stawka wśród topowych lokalizacji w polskich górach.
Nieco taniej jest w Karpaczu oraz Wetlinie (56 zł). Natomiast najbardziej atrakcyjne stawki mają obiekty noclegowe w Solinie, gdzie średnia cena to 50 zł, oraz Szczawnicy (51 zł).