Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział jak na razie zaledwie kilka rozwiązań, jakie znajdą się w Polskim Ładzie, a dotyczyć będą rolników. Ma to być choćby nowy system ubezpieczeń rolniczych i większe dopłaty do paliwa. O zdanie na temat tych - na razie mglistych - zapowiedzi zapytaliśmy Michała Kołodziejczaka z rolniczego stowarzyszenia AGROunia.
- To jest o 10 złotych na hektar rocznie więcej. Większość polskich gospodarstw, to się różni oczywiście z zależności od województwa, ma 10-12 hektarów. Dostaną więc średnio 100-120 złotych więcej. Rocznie - podsumowuje Kołodziejczak w rozmowie z money.pl.
- Więc jeżeli ktoś ma problem z utrzymaniem gospodarstwa, to mu to nie pomoże. I to jest chyba właśnie Polski Ład dla rolników w pigułce - jeśli masz problem, to nic ci to nie da - dodaje.
Lider AGROunii zwraca też uwagę na opóźnienia w prezentacji rozwiązań dla rolnictwa. Faktycznie - pierwotnie mieliśmy je poznać na początku września, teraz premier zapowiada ich premierę na początek października.
- Może w końcu Święty Mikołaj przyniesie nam te rozwiązania - ironizuje Kołodziejczak.
Zabezpieczenie przed klęskami
- Konstruujemy - i już w tym roku przyjmiemy - wielki program ubezpieczenia od klęsk żywiołowych i tych innych, przed którymi trudno się obronić, jak ASF, jak ptasia grypa - powiedział szef rządu podczas kolejnej edycji ogólnopolskiego święta "Wdzięczni polskiej wsi" w Bobolicach w woj. zachodniopomorskim.
Premier Morawiecki zapewnił, że nie będzie to program komercyjny. - Będzie to program powszechny, dla całej polskiej wsi, wszystkich polskich rolników - zaznaczył.
- Nie ma żadnych pomysłów, nie ma żadnych konkretów, projektów ustaw. Nic nie jest ustalone. To nie jest problem, który można łatwo rozwiązać. My na ten temat rozmawialiśmy z byłymi ministrami rolnictwa, ekspertami od ubezpieczeń z innych krajów. I to nie jest coś, do czego dochodzi się w pół roku. No chyba, że premier Morawiecki ma takie zdolności - mówi money.pl Michał Kołodziejczak.
Zwraca uwagę na fakt, że w innych krajach takie rozwiązania wypracowywano latami. - Jest to zależne od bardzo wielu czynników, choćby klimatu, pogody. U nas mówi się, że to będzie od przyszłego roku. Ale ja wiem, że tak nie będzie. To nie są problemy, które rozwiązuje się pieniędzmi, tu są potrzebne czasem inne rozwiązania, takie, w których ludzie chcieliby uczestniczyć - tłumaczy Kołodziejczak.
Dodaje, że możliwe, iż rząd pokaże pomysły, które będą bardzo mocno obciążały budżet. Ale - jego zdaniem - to nie jest rozwiązanie problemu.
Nie będziemy atakować supermarketów
Kołodziejczak oświadczył także na antenie radia Tok FM, że politycy Prawa i Sprawiedliwości chcieliby "przenieść strajki z ulicy pod supermarket, pod firmę, która coś przywozi".
- A my mówimy: nie. My nie będziemy strajkować pod firmami, które robią coś, na co państwo pozwala - podkreślił.
- Chcieliby właśnie w taki sposób zbudować taki przekaz, że "o, widzicie rolnicy kto jest niedobry w tym kraju, to są ci, którzy przywożą". A my mówimy jasno, niedobrzy są ci, którzy na to pozwalają. I dlatego nigdy naszych strajków nie przeniesiemy z ulicy, z Warszawy czy z różnych miejsc Polski pod prywatne firmy - zapewnił.