Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", obietnicę podniesienia uposażeń poselskich i ministerialnych miał złożyć wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zrobił to na zamkniętym posiedzeniu klubu PiS w Przysusze. Ustalenia dziennika o szykowanych podwyżkach potwierdził poseł PiS Waldemar Andzel.
- Wpłynie ustawa, to zobaczymy, czy podwyżki będą. Parlament musi to jeszcze przegłosować - zastrzegł, cytowany przez "Wyborczą". Dodał jednak, że projekt podwyżek wpłynie do Sejmu najpewniej jeszcze podczas tej kadencji, która kończy się w 2023 roku.
Marcin Ociepa z Porozumienia natomiast ujawnił dziennikowi, że prezes partii poruszył jeszcze kwestię członków rodzin polityków na posadach w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Według Marcina Ociepy Jarosław Kaczyński zapowiedział "zablokowanie tego procederu".
Projekty podwyżek uposażeń mają się znaleźć w pakiecie ustaw związanych z wprowadzaniem w życie Polskiego Ładu. Politycy PiS wierzą, że ten pomysł nie spali na panewce, jak przed rokiem, gdyż tym razem wraz z podwyżkami pensji polityków uchwalone będą obniżki podatków dla części obywateli.
Temat podwyżek pensji polityków pojawił się przed rokiem. Wtedy to politycy PiS i opozycji ramię w ramię przegłosowali projekt ustawy podnoszący im uposażenia. Po fali krytyki, z jaką musieli zmierzyć się zwłaszcza opozycyjni politycy, Senat zdecydował o odrzuceniu ustawy, a ta wylądowała w sejmowej "zamrażarce".
Jak policzył money.pl, gdyby zeszłoroczne podwyżki weszły w życie, to polscy posłowie byliby i tak jednymi z najbiedniejszych w Europie. Według naszych szacunków wyższe pensje polityków mogłyby kosztować budżet nawet 45 mln zł rocznie.
Obecne uposażenie posła wynosi dokładnie 8016,70 zł brutto. Do tego dochodzi dieta poselska wysokości 2505,20 zł.
Przed trzema laty prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował o obcięciu uposażeń parlamentarzystów i samorządowców o 20 proc. To była reakcja na doniesienia medialne o nagrodach wypłaconych ministrom w czasach rządów Beaty Szydło.