Z nowej ulgi dla klasy średniej, która ma złagodzić skutki tego, że nie będzie można od przyszłego roku odliczyć od podatku składki zdrowotnej, będą wykluczeni zleceniobiorcy oraz samozatrudnieni.
Mają ją dostać tylko etatowcy (osoby zatrudnione na umowie o pracę, na umowie o pracę nakładczą lub w ramach spółdzielczego stosunku pracy) i to nie wszyscy, tylko ci, którzy mieszczą się w widełkach: od 68 412 zł do 133 692 zł rocznego przychodu - wynika z projektu ustawy podatkowej opublikowanej przez rząd.
To z kolei oznacza, że ulga będzie przysługiwała tym, którzy zarabiają nie mniej niż 5 701 zł miesięcznie i nie więcej niż 11 141 zł.
Na tym nie koniec. Do tego limitu nie będą bowiem mogły być włączone przychody z 50-procentowym kosztem uzyskania przychodu – czyli "z tytułu korzystania przez twórców z praw autorskich i artystów wykonawców z praw pokrewnych lub rozporządzania przez nich tymi prawami".
Mówiąc prościej – do ulgi dla klasy średniej nie będzie można wliczać honorariów z praw autorskich. Tymczasem honoraria takie stanowią integralną część wielu tysięcy umów o pracę: naukowców, wykładowców akademickich, dziennikarzy, artystów.
Wraz z ekspertką podatkową Małgorzatą Samborską z firmy Grant Thornton, sprawdziliśmy, kto może na nowych rozwiązaniach stracić i ile.
Przykład 1
Ulgi nie ma, bo za małe przychody
Kowalski ma umowę o pracę i prawa autorskie w proporcjach 60 tys. umowa o pracę i 60 tys. zł prawa autorskie rocznie (co daje po 5 tys. zł miesięcznie z umowy i tyle samo z praw). Jego łączny przychód to 120 tys. zł rocznie, czyli będzie on na granicy nowego progu podatkowego, przy którym zapłaci jeszcze 17 proc. podatku. Ulga dla klasy średniej nie będzie mu jednak przysługiwała. Dlaczego? Bo zarobi za mało. Do ulgi będzie mógł wliczyć tylko 60 tys. zł z pracy, a to mniej niż wynosi dolny próg ulgi (68 412 zł).
Przykład 2
Ulga jest, ale niewielka
Kowalski na umowę o pracę zarabia 6 tys. zł miesięcznie, drugie tyle ma z praw autorskich – łącznie ma więc 12 tys. zł przychodu miesięcznie i 144 tys. zł rocznie. Wskoczy więc już w drugi próg podatkowy - 32 proc. Ulga będzie mu przysługiwała, ale tylko w niewielkim wymiarze, gdyż jego przychód z samej pracy to tylko 72 tys. Po przeliczeniu specjalnym algorytmem wychodzi, że przychód włączony do ulgi wyniesie tylko 4812,88 zł, a sama ulga będzie wynosiła 1416,91 zł – po zaokrągleniu 1417 zł w skali roku.
Jak policzyła Małgorzata Samborska, osoby, przy miesięcznych przychodach 20 tys. zł, z których połowa to prawa autorskie, dostaną za to dużo wyższą ulgę w stosunku do tych, co zarabiają 12 tys zł, bo w wysokości 5920 zł, co nie ma racjonalnego wytłumaczenia.
Nasze wyliczenia bardzo zaniepokoiły zarówno ekspertów podatkowych, jak i świat wykładowców. Prof. Adam Mariański, wykładowca akademicki oraz przewodniczący Komisji Podatkowej BCC zapowiedział w rozmowie z money.pl, że jeszcze w środę zawiadomi wicepremiera Jarosława Gowina o planowanych zmianach podatkowych. Jak podkreślał, rząd zapowiedział przecież, że klasa średnia zarabiająca na Polskim Ładzie nie straci
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Finansów, zmiana stanowiska resortu w kwestii niewliczania przychodów z praw autorskich nie jest wykluczona. – W ciągu dwóch najbliższych dni przeanalizujemy ulgę dla klasy średniej i ogłosimy nasze stanowisko. Niewykluczone, że będą zmiany – słyszymy nieoficjalnie w ministerstwie.