Zmiana w polityce mieszkaniowej jest jednym z fundamentów Polskiego Ładu. Będą gwarancję kredytowe nawet na 100 tys. zł czy bony mieszkaniowe nawet na 185 tys. zł.
Eksperci od nieruchomości chwalą same propozycje. - Gwarancje to dobry pomysł - uważa Bartosz Turek z HRE Investments. Tym bardziej, że sytuacja mieszkaniowa, mimo boomu na rynku, w Polsce jest ciągle kiepska. Według Eurostatu na 1000 mieszkańców w Polsce jest tylko 386 mieszkań. I jesteśmy tu w ogonie Europy. Natomiast 44 proc. młodych ludzi wciąż mieszka z rodzicami - i to też jeden z najgorszych wyników w UE.
Pytamy jednak ludzi z branży o "efekty uboczne" planu, który sprawi, że niemal na pewno w Polsce budować się będzie znacznie więcej.
Ceny? "Zapnijmy pasy"
Wszyscy przedstawiciele branży są przekonani, że ceny wzrosną. Jeszcze gorszą informacją jest to, że ceny będą rosnąć jeszcze szybciej niż teraz. A już teraz tempo jest bardzo wysokie. Wojciech Rynkowski z Extradom.pl dodaje, że można się spodziewać "wzrostu cen gruntów, materiałów budowlanych i robocizny - a w konsekwencji samych mieszkań".
Z danych Otodom wynika, że jeszcze w grudniu 2019 r. metr mieszkania z rynku pierwotnego kosztował w Warszawie 8,4 tys. zł. Teraz to już 10,7 tys. Jak wyliczają eksperci Emmerson Evaluation, w centrum stolicy średnia cena za metr osiągnęła już 20 tys. zł.
O ile więc zdrożeją mieszkania? Tu eksperci boją się na razie prognozować. Tłumaczą, że jest za wcześnie - a Polski Ład to na razie tylko kolorowe prezentacje, a nie konkretne projekty ustaw.
- Nie będę rzucał procentami, ale powiem tak: warto zapiąć pasy - mówi nam jednak przedstawiciel branży deweloperskiej. I nie jest w tej opinii osamotniony. - Największym beneficjentem tego programu będą deweloperzy - dodaje Wojciech Rynkowski.
Jeszcze więcej patodeweloperki
Wysokie ceny to jednak nie jedyny problem polskiego rynku mieszkaniowego. W ostatnich miesiącach furorę w sieci zrobiło określenie "patodeweloperka".
Symbolizuje ono m.in. osiedla powstające w szczerych polach pod miastami, budynki wykonane z kiepskich materiałów, mikroskopijne place zabaw czy bloki ustawione dosłownie jeden obok drugiego.
Przedstawiciele firm budowlanych, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że Polski Ład nie tylko nie ograniczy zjawiska, ale możemy mieć wręcz "patodeweloperkę na sterydach".
Dlaczego? - W większych miastach kończą się atrakcyjne działki budowlane - mówi Wojciech Rynkowski z Extradom.pl. Trzeba budować z dala od centrów miast, a często poza nimi. - Na dobrą komunikację właściwie nie ma szans. Pociągnięcie linii autobusowej to przecież wyzwanie. A i włodarze miast coraz częściej się buntują, że nowe osiedla powstają poza miastami. To odcina ich od wpływów podatkowych - słyszymy od pracownika firmy deweloperskiej.
- Jeśli jakieś względnie dobre lokalizacje na nowe bloki się znajdą, to nowe bloki będą budowane "na styk" - słyszymy. Bo w dużych miastach każdy metr będzie miał znaczenie, i to jeszcze bardziej niż dotychczas. Z tego samego powodu mieszkania w aglomeracjach mogą być mniejsze niż do tej pory. A już teraz, wg Eurostatu, średnio na Polaka przypada tylko 1,1 pokoju. To drugi najgorszy wynik w UE.
"Brnięcie w ślepą uliczkę"
Place zabaw natomiast mogą być jeszcze mniejsze, a bloki jeszcze gorzej wykonane - to wszystko jest trudne do uniknięcia, skoro budować się będzie jeszcze więcej niż dotychczas.
Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, mówi wprost: samo kreowanie przez rządzących popytu na nowe mieszkania to "brnięcie w ślepą uliczkę". Czy można temu jakoś zaradzić? Jędrzyński proponuje na przykład "pełne uwolnienie ziemi rolnej pod budownictwo mieszkaniowe w aglomeracjach".
Czytaj też: Polski Ład. PiS (znów) chce odbudowywać zamki. Koszty mogą być jednak nie do udźwignięcia
Zdaniem eksperta, rynek od dawna oczekuje zmian w prawie, które uproszczą dostęp do gruntów inwestycyjnych. Według Jędrzyńskiego, Polski Ład wpłynie na jeszcze jeden aspekt polskiego rynku - spadek popytu na wynajem mieszkań.
- W kraju żyje teraz przynajmniej kilkaset tysięcy młodych, wykształconych, pracujących, i coraz lepiej zarabiających Polaków, którzy nie chcą, ale muszą wynajmować lokum albo gnieździć się przy rodzinie - mówi.
Jeśli choćby część z tych kilkuset tysięcy osób teraz zdecyduje się na mieszkania, konsekwencje dla rynku wynajmu będą gigantyczne. A przecież w ostatnich latach na zakup mieszkań pod wynajem decydowało się coraz więcej zamożnych Polaków. Nierzadko takie zakupy były wspierane kredytem.
Niewykluczone więc, że "złote lata" dla właścicieli mieszkań na wynajem prędko nie wrócą. W ostatnich miesiącach ceny wynajmowanych lokali spadały w związku z pandemią, ale eksperci prognozowali, że będzie odbicie. Polski Ład może jednak sprawić, że tak się wcale nie stanie.