23 mld zł — tyle rząd PiS rozdał w pierwszej edycji programu inwestycji strategicznych. Drugie tyle ma przekazać w kolejnej, do której wnioski zbiera od 28 grudnia 2021 r. Pieniądze bez wątpienia są potrzebne. Budżety samorządów poważnie uszczupliła pandemią koronawirusa. Swoją cegiełkę zdaniem włodarzy wielu miast, m.in. Łodzi, dołożył też sam rząd. Mowa o mniejszych wpływach z PIT, co wynika z podwyższonej kwoty wolnej od podatków.
Samorządy mogą wysłać po trzy wnioski o dotacje: do 5 mln, 30 mln i 65 mln zł. Poziom dofinansowania uzależniony jest od inwestycji. Najbardziej opłaca się zgłaszać np. remonty i budowy drogowe, na które otrzymać można dotację wysokości 95 proc. Przełożyło się to oczywiście na wyniki pierwszego naboru, z którego szczególnie cieszyć mogli się drogowcy. Tylko wspomniana wcześniej Łódź otrzyma blisko 78 mln zł na przebudowę dwóch ulic. Jedna prowadzić ma do drogi S14, druga do autostrady A1.
Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa widzi jednak sprawę zupełnie inaczej. OIGD zwraca uwagę, że program w "zapewne" niezamierzony przez rząd sposób uderzy w małych i średnich przedsiębiorców. Bo w myśl przepisów wykonawcy dotowanych inwestycji mają sami finansować zadania, na które samorządom przyznano dotację. A w zasadzie obietnice, że dostaną.
– W praktyce będzie to oznaczało, że przedsiębiorcy z własnych środków będą realizować inwestycje, a zapłatę dostaną, dopiero gdy zamawiający rozliczy się z Bankiem Gospodarstwa Krajowego – mówi Barbara Dzieciuchowicz, cytowana przez portal Rynek Infrastruktury prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Polski Ład tylko dla drogowych potentatów?
Izba dwukrotnie zaapelowała do Mateusza Morawieckiego o zmianę przepisów. Prezes OIGD w obu pismach skierowanych do premiera zwraca uwagę, że rządowy program preferuje największych graczy, którzy mogą sobie pozwolić na finansowanie prac. A co za tym idzie także zapłatę dostawcom materiałów budowlanych, podwykonawcom i ogólnie rzecz biorąc pracownikom wszystkich firm zaangażowanych w roboty.
"Banki i towarzystwa ubezpieczeniowe nie są aktualnie zbyt przychylne inwestowaniu środków w branżę drogową, zatem uzyskanie kredytowania Programu Polski Ład przez przedsiębiorców tą drogą wydaje się trudne, a nawet niemożliwe do uzyskania" - czytamy w piśmie do premiera Morawieckiego. O kredyty, zdaniem drogowców, będzie jeszcze trudniej, jeśli przetargi będące efektem programu będą samorządy ogłaszały falami, w tym samym momencie.
Dalej prezes OIGD wyjaśnia premierowi, że małe, średnie, również rodzinne firmy drogowe mają stabilną sytuację szczególnie dzięki pracom na drogach powiatowych i gminnych. Takich brakuje przez koronakryzys. Jeśli dodatkowo Polski Ład wymusi na wykonawcach finansowanie inwestycji przez bliżej nieokreślony czas, może to doprowadzić do bankructwa wielu przedsiębiorców. Zwłaszcza że rosną ceny materiałów budowlanych.
W przypadku "normalnych" inwestycji zamawiający wypłaca wykonawcy pieniądze transzami. Wraz np. z postępem prac. W przypadku zadań dotowanych w ramach Polskiego Łady pieniądze transzami (ale tylko w dwóch) wypłacane będą tylko w przypadku robót zaplanowanych na co najmniej 12 miesięcy.
Dlatego OIGD apeluje do premiera o "zmianę zasad wypłaty środków z Programu na rzecz wnioskodawców, w ten sposób, by środki te były przekazywane samorządom na wydzielone rachunki w cyklu miesięcznym, by umożliwić wypłatę wynagrodzenia wykonawcom na podstawie przejściowych świadectw płatności czy protokołów odbioru częściowego. Umożliwi to zapewnienie szerszego udziału przy realizacji robót przez polskich przedsiębiorców drogowych, co zwiększy konkurencyjność oraz stanowić będzie realne przeciwdziałanie skutkom społeczno-gospodarczym COVID-19, do czego Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych powinien służyć."