Sukces polskich przedsiębiorców na rynku rybnym opisuje "Forbes". Przytacza historię Bogusława Kowalskiego, założyciela marki Graal. Dziś jest to jeden z największych producentów konserw w Europie, jego założyciel, choć wcześniej był ślusarzem, wskoczył do handlu na początku lat 90. Szybko wyspecjalizował się w hurtowej sprzedaży.
W 1997 roku zapragnął czegoś więcej niż tylko bycia pośrednikiem. Stąd na rynku pojawił się Graal. Z początku firma zlecała produkcję innym przetwórcom, lecz po wejściu Polski do Unii Europejskiej Bogusław Kowalski zdecydował się na wybudowanie własnego zakładu w obawie przed zagraniczną konkurencją i zniesieniem 24-procentowego cła na przetwory rybne. Dziś na tym korzysta.
Mamy największą fabrykę w Unii Europejskiej, codziennie produkującą milion konserw, ale ze sprzedażą wyszliśmy na cały świat. Nasze ryby, zarówno konserwowane, jak i wędzone, sprzedajemy nawet w Japonii, a przecież trudno o bardziej wymagających klientów, jeśli chodzi o ocenę jakości – opowiada "Forbesowi" Bogusław Kowalski.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Dzięki temu marka ta dziś posiada już 70 proc. rynku konserw i połowę krajowej sprzedaży wędzonego łososia. Firma rośnie też w eksporcie, a przychody na poziomie 1,2 mld złotych w 2021 roku pozwoliły jej na zbudowanie silnej pozycji w Europie.
Polska staje się potęgą na rynku
Nie jest to jednostkowych przykład sukcesu, bo tych, którym na tym rynku się powiodło, nie brakuje. "Forbes" wskazuje, że to właśnie rok 2004 i wejście Polski do struktur unijnych stało się przełomowe dla polskich przedsiębiorców. Przede wszystkim dlatego, że zniknęły cła na ryby.
Gazeta zwraca uwagę, że dziś łowiska oddzieliły się od miejsca przetwarzania ryb. Dlatego też w Polsce przetwarza się przede wszystkim norweskiego łososia.
– Polskie firmy zdobyły wówczas przede wszystkim rynek niemiecki, gdzie królował szarawy łosoś bałtycki. Szybko zaczął ustępować pięknie pomarańczowej rybie, którą polskie firmy sprowadzały z Norwegii. Rosnący rynek i wsparcie funduszy unijnych pozwoliły na doinwestowanie zakładów przetwórczych. Obecnie są one postrzegane jako jedne z najnowocześniejszych w Europie – opowiada miesięcznikowi Paweł Nowakowski, szef i współzałożyciel Freezco.
"Forbes" podaje kilka przykładów polskich przedsiębiorców z branży rybnej, którzy mogą pochwalić się sukcesem. Jednym z nich jest Jerzy Malek, założyciel Morpol. Firma ta w 2012 roku przeszła w posiadanie norweskiego Marine Havest za 530 mln złotych. Pieniądze te pomogły powtórzyć sukces z kolejnym przetwórcą ryb – Milarexem.
Polska znana jest też z wędzenia łososi. Tutaj sukcesem pochwalić się może rodzina Siecińskich z Bielska Podlaskiego. Korzysta ona z okolicznego drewna do wędzenia, a przychody założonego przez nich Suempolu sięgają już miliarda złotych.
W Polsce nie ma kultury spożywania ryb
Co ciekawe, mimo że jesteśmy potentatami na rynku przetwórstwa rybnego, to na krajowych stołach wciąż widzimy głównie drób czy wieprzowinę. Na ryby wydajemy jedną czwartą tego, co przeciętny Europejczyk – około 100 złotych miesięcznie. To sprawia, że dziś nawet 70 proc. polskich produktów rybnych trafia na eksport.