PMI dla polskiego przemysłu jest w dołku. Potwierdziły to najnowsze dane, które pokazały, żeprodukcja spada najmocniej od kryzysowego 2009 roku. Indeks przyjął wartość 48,2 pkt w porównaniu z 47,6 pkt poprzednio. Jest nieco lepiej, ale podobnie jak przed miesiącem jest zdecydowanie poniżej 50 pkt. Tak źle nie było od kwietnia 2013 roku.
- Na nieco mniejszy pesymizm w sektorze przetwórczym w styczniu mogło w pewnym stopniu wpłynąć wejście w życie z początkiem roku ustawy zamrażającej ceny energii. Niemniej jednak, utrzymujące się wysokie koszty działalności operacyjnej, uporczywy brak wykwalifikowanej siły roboczej, a ponadto kurczący się popyt globalny, idące za tym słabnące presje wydajnościowe i chwiejny optymizm w sektorze przetwórczym, stanowią już zdecydowany symptom pogorszenia koniunktury w sektorze i każą oczekiwać słabnących wskaźników produkcji - ocenia Agata Adamczyk, ekonomistka Banku Pocztowego.
Wątpliwości, że po okresie dobrej koniunktury przechodzimy w okres zmniejszonego zapotrzebowania na dobra, nie ma też Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan. - Nie dziwi to w kontekście zagrożenia techniczną recesją w Niemczech, a także słabymi perspektywami innych partnerów handlowych Polski oraz dużych gospodarek takich jak Chiny - dodaje.
"Biorąc pod uwagę inne sygnały płynące z gospodarki, zarówno krajowej jak i globalnej, wydaje się, że w pierwszym kwartale 2019 będziemy mieć do czynienia z cyklicznym mini-dołkiem. Po inwestycyjnym boomie w samorządach, który popchnął wzrost inwestycji publicznych prawie do 30 proc., oczekujemy dalszej stymulacji fiskalnej, szczególnie w drugiej połowie roku" - wskazują w komentarzu ekonomiści PKO BP.
Dodają, że najnowsze dane wpisują się w ich scenariusz dla wzrostu gospodarczego Polski w 2019 roku, który zakłada spowolnienie z około 5 proc. do blisko 3,7 proc. Spodziewają się, że najsłabszy będzie pierwszy kwartał, a w dalszej części roku aktywność będzie się stopniowo poprawiała.
Ekonomiści PKO BP zwracają uwagę, że wśród składowych indeksu PMI poprawił się odczyt dotyczący zatrudnienia (odnotowano wzrost po trzech miesiącach spadku), co być może oznacza wysoką rotację pracowników spowodowaną odpływem migrantów. Sugerują, że wpisywałoby się to w inne sygnały dotyczące presji płacowej oraz oznaczałoby, że presja płacowa mogłaby być elementem stymulującym konsumpcję i stabilizującym wzrost gospodarczy w 2019 roku.
Choć w ostatnim czasie negatywne wskazania PMI kontrastowały z bardzo dobrymi wynikami polskiej gospodarki, nie należy sygnałów tego indeksu lekceważyć, tym bardziej, że są one zbieżne zarówno z analogicznymi wskazaniami płynącymi z wiodących krajów europejskich, jak również z tendencjami obserwowanymi w ich realnych gospodarkach, a także z niekorzystnymi prognozami na przyszłość - komentuje sytuację Roman Przasnyski, ekonomista Gerda Broker.
Podobnie jak w Polsce poniżej 50 pkt indeks PMI dla przemysły jest także w Czechach (49 pkt), we Włoszech (47,8 pkt) i w Niemczech (49,7 pkt). Niewiele tę granicę przekracza zbiorczy wskaźnik dla całej strefy euro (50,5 pkt).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl